2 lata po tragedii nie umie wejść do pokoju syna. A przecież tak łatwo można było zapobiec katastrofie
Syn był dla niej całym światem. Wychowywała go sama i wiele razy z trwogą myślała o tym, jak chłopiec by sobie poradził, gdyby coś się jej stało. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że to nie ona, a ukochany syn umrze pierwszy. Rok po jego śmierci przestrzegała: „Jeśli to przydarzyło się mojemu dziecku, może przydarzyć się każdemu”.
Lipiec 2022 roku – właśnie wtedy zatrzymał się świat Vicky. 33-letnia kobieta przyznaje, że choć od tej tragedii minął ponad rok, wciąż nie może się pogodzić ze śmiercią syna. I nie jest w stanie wejść do jego pokoju. Wszystko tam wygląda tak, jak w dzień, w którym chłopiec po raz ostatni z niego wyszedł…
Szukali go 12 godzin, matka nie wierzyła w jego śmierć
16 lipca 16-letni Kalen wyszedł z domu około godziny 14. Cztery godziny później zadzwonił telefon. Vicky właśnie farbowała włosy, ale odebrała. To, co usłyszała, uznała za pomyłkę. Nie wierzyła, że jej syn mógł utonąć.
Ciało chłopca wydobyto z wody dopiero o 6.30 rano następnego dnia. Dopiero podczas identyfikacji zwłok dotarło do matki, że Kalen nie żyje.
Żałoba jak tortura
Wkrótce po śmierci syna matka odebrała list. Okazało się, że wcześniej Kalen dostał się do wymarzonej szkoły.
Dla kobiety był to kolejny cios w czasie, który opisuje jako niekończące się tortury.
W 2018 roku zmarła matka Vicky, a w 2020 roku – niania jej syna, ale to śmierć Kalena sprawiła, że kobieta stanęła w obliczu naprawdę trudnego wyzwania: wytrzymać.
Pragnie, by śmierć jej dziecka uratowała inne dzieci
Kalen był wysportowanym i ambitnym chłopcem. Codziennie chodził na siłownię i świetnie pływał. Kochał psy. Marzył, że w przyszłości zostanie inżynierem budownictwa.
2 lata po śmierci dziecka kobieta uznała, że musi ostrzec innych rodziców. Zaapelowała, by przestrzegali swoje dzieci przed zbliżaniem się do rzek, jezior i innych zbiorników wodnych, które mogą okazać się dla nich śmiertelnie niebezpieczne. By opowiedzieli historię Kalena, który zginął, choć mógł żyć… Tak, by mogli sobie przypomnieć o jego śmierci, gdy zdecydują się wybrać z przyjaciółmi nad wodę i wykąpać w niestrzeżonym przez ratowników miejscu.
Źródło: The Sun
Piszemy też o:
- To już pewne: policja znalazła Grzegorza Borysa. Odebrał życie kochającemu synkowi, bo chciał się zemścić?
- „Myjcie córkom głowy, bo to przez ich długie włosy w szkole panoszą się wszy. Chłopcy jakoś nie mają” [LIST DO REDAKCJI]
- Rożnowo: nazwali jej córkę „dzieckiem diabła”. Matka Hani: „Chcę, by szkoła zwróciła jej godność”