10-latek zginął, ratując chłopców, pod którymi załamał się lód
Choć ich nie znał – rzucił się na ratunek, ryzykując własne życie. Nie przeżył ani on, ani chłopcy w wieku 8 i 11 lat. O życie 6-latka lekarze wciąż toczą walkę.
Kilka dni temu pisaliśmy o tragedii na jeziorze, która w ostatnią niedzielę wstrząsnęła Wielką Brytanią. Pod dziećmi załamała się zamarznięta tafla. Na jaw wyszły nowe fakty w sprawie.
Wiedział, że ryzykuje życie?
Tego dnia trzech braci w wieku 6, 8 i 11 lat weszło na zamarznięte jezioro. Lód nie wytrzymał i pękł. Świadkiem tego zdarzenia miał być 10-latek, który postanowił ruszyć na pomoc…
„Mój siostrzeniec zobaczył, jak jeden z chłopców wpada pod lód. Pobiegł i próbował go ratować”, mówi ciocia małego-wielkiego bohatera Jacka Johnsona i dodaje: „Jesteśmy załamani. On zginął, próbując uratować trzech chłopców, których nawet nie znał. To pokazuje, jak był niesamowity”.
Wiadomo też, że na pomoc chłopcom ruszył też ich dziadek oraz wiele innych osób, które słyszały rozdzierające wołanie o pomoc. Ale to mały Jack Johnson pierwszy znalazł się najbliżej chłopców, co kosztowało go życie.
Kwiaty i zabawki nad jeziorem
Odkąd ludzie dowiedzieli się o tragedii, nad jeziorem wciąż pojawiają się kwiaty, balony i zabawki… W hołdzie dla zmarłych tragicznie dzieci.
Stan najmłodszego, 6-letniego chłopca, który wciąż przebywa w szpitalu, określany jest przez lekarzy jako krytyczny.
źródło: Daily Mail
Piszemy też o: