Poznań: 12-latka spadła ze ścianki wspinaczkowej, bo popełniła błąd? Tata Mai nie zgadza się z prokuraturą
Prawie rok po wypadku prokuratura umorzyła postępowanie. Stanęło na tym, że 12-letnia Maja spadła z wysokości 5-6 metrów, bo… sama była sobie winna. I że w Polsce właściwie „nie ma uregulowań dotyczących ścianek wspinaczkowych”. Pan Wojciech, tata dziewczynki zapowiada, że nie zostawi tak tej sprawy.
Wszystko zaczęło się w listopadzie ubiegłego roku. Klasa 12-letniej Mai wybrała się na ściankę wspinaczkową. To miała być fantastyczna wycieczka. I do pewnego momentu, nic nie zapowiadało, by miało być inaczej.
Dziewczynka spadła ze ścianki na twarz
Gdy Maja znajdowała się na wysokości 5-6 metrów, wypięła się linka asekuracyjna. 12-latka spadła na twarz. Doznała poważnego urazu twarzoczaszki, w szpitalu trwała walka o jej życie. Dzięki lekarzom dziewczynka dziś może chodzić do szkoły i starać się zapomnieć o koszmarze…
Po wypadku, rodzice Mai złożyli zawiadomienie w prokuraturze, obarczając odpowiedzialnością za to, co się stało, pracowników Stacji Grawitacja. Postępowanie niedawno zostało umorzone.
… bo źle wpięła linę?
Prezes parku rozrywki od początku bronił swych pracowników. Jego zdaniem winę za wypadek ponosi wyłącznie 12-letnia wówczas dziewczynka. Ponieważ źle wpięła linę asekuracyjną. I nie poczekała, aż ktoś z obsługi sprawdzi, czy bezpiecznie może się wspinać.
Wersję prezesa potwierdził biegły specjalista od wspinaczki. Prokuratura uznała, że w tej sytuacji należy umorzyć postępowanie.
Zobacz także
Rodzice Mai otrzymali z prokuratury pismo, z którego dowiedzieli się, że w Polsce nie ma jasnych przepisów prawnych dotyczących ścianek wspinaczkowych.
„I jak widać zdarzyć się może wszystko, a winnych nie ma” – oburza się ojciec dziewczynki.
Tata Mai się nie zgadza. Ma nagranie…
Oburzony pan Wojciech nie ma wątpliwości, że wina leży po stronie pracowników parku rozrywki.
„Dla mnie to skandal. Dzieciom powiedziano, że mają same wchodzić, to na kogo miała czekać moja córka? Moim zdaniem wtedy w regulaminie było, że dzieci powyżej 10 lat same korzystają ze ścianki. Maja przeszła krótkie szkolenie. Potem nagle okazało się, że w regulaminie jest zapis, że trzeba czekać na instruktora. Coś tu jest nie tak. Nie mówiąc już o tym, że, nawet gdyby córka chciała poprosić o sprawdzenie zapięcia, to nie miała kogo. Nie było nikogo w zasięgu wzroku, co potwierdzają zdjęcia z filmu z tego momentu” – mówi tata dziewczynki.
Źródło: Fakt
Piszemy też o:
- To mogło być ostatnie śniadanie jej córeczki. Mama ostrzega przed silikonowymi miseczkami
- Lekarze nie dawali jej szans. „Cudownej dziewczynce” w walce o życie pomogła mama
- Mazowsze: matka, która podpaliła córkę, przegrała z depresją. Ktoś jej „pomógł”?