4-letni Ignaś mieszkał w fatalnych warunkach? Sąsiedzi przerwali zmowę milczenia
Wczoraj cała Polska dowiedziała się o dramacie 4-letniego Ignasia z Gliwic. O tym, co działo się w mieszkaniu na pierwszym piętrze, do tej pory wiedzieli tylko nieliczni. Czyli matka, jej partnerka, dwoje dzieci partnerki matki i mieszkańcy gliwickiej kamienicy… Owszem, w mieszkaniu, które wynajmowała Patrycja J, bywała policja. Ale nie z powodu katowanego dziecka.
Podejrzaną o szczególne okrucieństwo wobec chłopca jest Partycja J. 21-letnia matka, Julia B., pozwalała na to, by jej dziecko było rzucane o ścianę. Gryzione, duszone, głodzone, wyzywane, zastraszane. Sąsiedzi słyszeli krzyki i płacz. Mimo to woleli udawać, że w ich kamienicy nikomu nie dzieje się krzywda…
Ignaś miał w piwnicy poduszkę i kocyk?
Sąsiedzi przerwali zmowę milczenia dopiero po tym, jak Ignaś uciekł z domu. Założył tylko buciki i wyszedł goły na ulicę. Gdy posiniaczone dziecko zobaczyła Ukrainka Yulia, poruszona natychmiast zaprowadziła Ignasia na posterunek.
Matka i kochanka matki trafiły do aresztu.
Na wieść o horrorze w gliwickiej kamienicy, ruszyli tam dziennikarze. W rozmowie z nimi sąsiedzi opowiedzieli ze szczegółami, co wiedzieli na temat piekła Ignasia.
Jedna z sąsiadek widziała, że w piwnicy jest mała poduszka i kocyk. Ile razy 4-letnie dziecko musiało tam spać? To na razie wie tylko jego matka i jej dziewczyna. Poduszka i kocyk zniknęły, być może policjanci zabrali je do badań, jako potencjalne dowody przeciw aresztowanym kobietom. Na razie jednak nie potwierdzili szokujących przypuszczeń sąsiadów.
Patrycja J. kochała swoje córki, synka kochanki nie lubiła
Patrycja J. miała dwie córki. Starsza dziewczynka ma 5 lat, młodsza – 1,5 roku. Według sąsiadów, ich matka bardzo je kochała. Jednak dla syna kochanki nie miała już takich uczuć. Dlatego zamykała Ignasia w szafie, biła kablem i pięściami, nie pozwalała mu jeść, pić ani chodzić do toalety.
Matka Ignasia wtórowała jej w wyzywaniu 4-letniego synka…
Obie usłyszały zarzut szczególnego znęcania się nad dzieckiem.
Policjanci bywali w ich mieszkaniu, ale…
Sąsiedzi przyznali wprost, że awantury między Julią B. i Patrycją J. nie raz były powodem wezwania policji. Wiele wskazuje na to, że funkcjonariusze, którzy interweniowali wtedy w mieszkaniu przyjaciółek, nie zwrócili uwagi na Ignasia… Jakby skupiali się wyłącznie na powodzie interwencji, do której zostali wezwani, czyli awanturze pomiędzy dwiema kobietami. Zdaniem sąsiadów obie panie lubiły imprezy. I same do siebie nie zawsze odnosiły się z szacunkiem.
Jedna z sąsiadek powiedziała, że słyszała, co raz Julia powiedziała do ukochanej Patrycji:
„K....o, ty nigdy księżniczką nie będziesz”.
Wygląda na to, że matka Ignasia akurat w tej kwestii może mieć rację.
Źródło: fakt.pl
Piszemy też o: