9-latek codziennie przechodził katusze. Martwiło go tylko to, co przez niego przeżywają rodzice
Wszystko zaczęło się od czerwonych plam na policzkach, gdy chłopiec miał niespełna roczek. Wkrótce miało okazać się, że dziecko choruje na wyjątkowo dotkliwą postać egzemy. Objawia się ona potężnym swędzeniem i bólem. Jakby pod skórą „wciąż przemieszczały się setki mrówek”.
Theodor Morar z Northampton ma 9 lat. Niemal przez całe życie towarzyszy mu trudne do opisania swędzenie i bolesne zmiany skórne. Skóra potrafi też pękać, a w rany wdawać się infekcja. Objawy nasilają się, gdy chory próbuje zasnąć lub gdy jest niespokojny.
„Chcę umrzeć”
Rany na nogach potrafiły uniemożliwić chłopcu chodzenie. Rany na łokchach, ramionach i przedramionach – nie pozwalały ruszać rękami. Theo, który uwielbia grać w piłkę nożną, nie mogąc robić tego, co kocha, popadał we frustrację, co z kolei nasilało objawy choroby…
Pewnego dnia, skrajnie wyczerpany brakiem snu i bólem, widząc rozpacz rodziców, powiedział do nich: „Chcę umrzeć. Nie mogę już tego znieść. Szkoda, że nie mogę wyjechać i wrócić zdrowszy, żebyście nie musieli patrzeć na to wszystko”.
Będzie tylko lepiej?
W Wielkiej Brytanii lekarze zdiagnozowali u Theo atopowe zapalenie skóry i zalecili nawilżanie skóry kremem z kortyzolem. Widząc, że stan chłopca pogarsza się, zdesperowani rodzice postanowili szukać pomocy w Niemczech. Niemieccy dermatolodzy ustalili, że chłopiec cierpi na bardzo rzadką u dzieci postać AZS i wdrożyli leczenie, które przynosi ulgę.
Theo przebywa w niemieckiej klinice od 22 sierpnia. Ma specjalną dietę i program leczenia.
Zobacz także
Jego tata mówi, że od tamtej pory, stan skóry syna poprawił się o 40 procent! Florin Morar nie kryje, że bardzo cieszy go, że Theo coraz częściej się uśmiecha.
Tata: „My, rodzice, po prostu nie możemy się poddawać”
Ojciec Theo wie, że to dopiero początek drogi, ale… nie ma wątpliwości, że wreszcie cała rodzina może mieć nadzieję na to, że wszystko będzie dobrze. Nawet jeśli jego syn będzie musiał liczyć się z przerwami w nauce, bo co pewien czas będzie musiał pojawiać się w niemieckim szpitalu.
„My, rodzice po prostu nie możemy się poddawać. Był czas, że myślałem, że już nie możemy zrobić nic więcej, a jednak okazało się, że możemy…” – mówi Florin Morar.
Razem z żoną założyli zbiórkę, ponieważ koszty leczenia i podróży zaczynają przekraczać ich możliwości finansowe.
Źródło: The Mirror
Piszemy też o: