Afera o prezenty dla uczniów na koniec roku. Dzieci będą płakać przez surowe kryteria
Prezenty na zakończenie roku dla uczniów powinny cieszyć, ale czasem już na etapie przygotowań pojawiają się spory i to nie między dziećmi, lecz dorosłymi. W tej szkole pomysł trójki klasowej na upominki dla dzieci podniósł ciśnienie jednej z naszych czytelniczek.

Zakończenie roku szkolnego to czas, na który czekają zarówno uczniowie, jak i rodzice. To czas podsumowań, świętowania nawet najmniejszych sukcesów i wspólnej radości. Jednak przygotowania do tego dnia zaczynają się dużo wcześniej i nie zawsze przebiegają gładko. W jednej ze szkół wybuchła gorąca dyskusja, która przerodziła się w bitwę na klasowej grupie dla rodziców. Powód? Pomysł jednej z mam na prezenty dla dzieci wywołał wielkie emocje i podzielił rodziców na dwa obozy.
Mama mówi dość. „To nie jest korporacja”
Podczas rozmów między rodzicami zaczęły pojawiać się różne opinie. Część z nich uważała, że warto wprowadzić jasne zasady, które pozwolą wyróżnić te dzieci, które naprawdę ciężko pracują i osiągają najwyższe wyniki. Inni jednak byli przeciw, bo uważali, że takie wyróżnianie może zranić uczniów, którzy mimo wysiłku nie osiągają najwyższych wyników.
„Serio? Czemu moje dziecko ma być pominięte? Przecież ono się stara, tak jak wszystkie inne dzieci! To dzielenie na grupy to totalna przesada i mega upokarzające. To nie jest korporacja, tylko życie naszych dzieci” – napisała rozgoryczona mama. Według jej relacji, jedynie połowa rodziców obawiała się, że ich pociechy poczują się gorsze i nieważne. Być może spora grupa osób bała się wypowiedzieć lub nie mieli zdania. „Dużo rodziców milczy cały rok, ja też nie udzielam na grupie, ale to był czas na moją odpowiedź” − dodaje rozgoryczona.
Prezenty na koniec roku tylko dla elity
W rzeczywistości cała sprawa dotyczyła bardzo konkretnego kryterium. Prezenty na zakończenie roku miały otrzymać jedynie dzieci z wybitnymi osiągnięciami, czyli te, które uzyskały tzw. czerwony pasek. Była to propozycja, która miała wyróżnić najlepszych i zmotywować innych do większego wysiłku. Zwolennicy tej idei argumentowali, że takie podejście ma sens. „Gdyby prezenty dostawali wszyscy, to nikt by się nie wyróżniał. Chcemy docenić tych, którzy naprawdę się starają” – miała napisać przewodnicząca trójki.
Wyróżnienie dla jednej osoby, odrzucenie dla reszty. Gdzie leży granica?
Nasza czytelniczka dopiero następnego dnia osobiście zapytała znajomych rodziców o zdanie. Była w szoku, gdy usłyszała ich argumenty. Pomysł poparli rodzice, którzy chcieli w ten sposób motywować swoje dzieci do nauki i pokazać, że ciężka praca się opłaca. „Niech zobaczą, co to znaczy stać na scenie i dlaczego to oni odbierają nagrody” – odpowiadali. Wraz z dyskusją większa grupa rodziców zgodziła się, że to niepotrzebna przykrość i przytyk do dzieci. „Co się nagadałam to moje. Nie sądziłam, że dorosłym trzeba tłumaczyć takie rzeczy. Dobrze, że w końcu miałam poparcie innych” – opowiada.
To ma być święto dla dzieci
Warto pamiętać, że wyróżnianie dzieci nie zawsze jest dobre, zwłaszcza gdy dotyczy tak nielicznej grupy. Może to prowadzić do niepotrzebnego poczucia odrzucenia u uczniów, którzy również wkładają wysiłek i rozwijają swoje umiejętności, choć może w innym tempie lub obszarze.
„Dla nas najważniejsze jest, żeby dzieci czuły się szczęśliwe i zauważone. Zakończenie roku powinno być świętem, a nie źródłem stresu czy łez” – podsumowała zaniepokojona czytelniczka.
Zobacz też: