Andżelika miała tylko 10 lat, kiedy wyszła z domu dziadków na podwórko i zniknęła. Od 26 lat niestrudzenie szuka jej rodzina – niestety, bez pomocy prokuratury, która po zaledwie 3 miesiącach umorzyła sprawę. Niespodziewanie bliskim Andżeliki postanowił pomóc anonimowy darczyńca.

Reklama

Co się stało z Andżeliką Rutkowską?

Były ferie zimowe 1997 roku. 31 stycznia w miejscowości Koło w województwie wielkopolskim 10-letnia Andżelika wyszła pobawić się na pobliskie podwórko. Po trzech godzinach dziadek zawołał ją na obiad, ale dziewczynki nigdzie już nie było. Natychmiast wszczęto poszukiwania, niestety – bez rezultatu.

Jak czytamy w komunikacie grupy poszukiwawczej:

„Policjantom udało się ustalić, że zaginiona ostatni raz była widziana na skrzyżowaniu ul. Kajki z ul. Pułaskiego przez sąsiada. Była wówczas sama i według zeznań mężczyzny planowała się przejść. Pojawił się również świadek, który prawdopodobnie widział dziewczynkę na moście nad rzeką. Kolejny z nich twierdził, że widział dziewczynkę w towarzystwie dwóch swoich kolegów. Chłopcy zaprzeczyli.”

Sprawa została umorzona po 3 miesiącach. Od tamtej pory minęło 26 lat, a Andżelika nadal nie wróciła do domu. Nie wiadomo, co się z nią stało. Rodzina jednak nadal wierzy, że Andżelika żyje i się odnajdzie. Dziś byłaby to dorosła, 36-letnia kobieta.

Zobacz także

W ostatnich dniach nieoczekiwanie do bliskich Andżeliki zgłosił się anonimowy darczyńca, który oferuje 70 tys. zł osobie, która udzieli jakichkolwiek informacji mogących doprowadzić do wyjaśnienia sprawy. Można kontaktować się bezpośrednio z ciotką zaginionej: izadm3@poczta.onet.pl.

Ciocia Andżelika twierdzi również, że jest szansa na wznowienie śledztwa, ponieważ istnieją teczki poszukiwawcze (wcześniej twierdzono, że akta sprawy uległy zniszczeniu). Na razie z niewiadomych przyczyn prokuratura odmawia dostępu do nich.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama