„Angielski, gimnastyka, taniec, rysunek. Posyłam dziecko na zajęcia dodatkowe, bo chcę, żeby kiedyś było kimś!”
Nie rozumiem rodziców, którzy mnie krytykują. Ich dzieci nie osiągną niczego, a moja Ania będzie kiedyś kimś wielkim. Posyłam ją na różne pozalekcyjne zajęcia i jestem z tego dumna! Kiedyś córka mi za to podziękuje.
- redakcja mamotoja.pl
Czasem słucham opowieści rodziców koleżanek mojej Ani i im współczuję. Nie mają żadnej ambicji. Wystarczy im, że dziecko pójdzie do przedszkola, a potem pozwalają mu się obijać w domu. Mówią, że chcą spędzać ze sobą dużo czasu, że to jest dla nich najważniejsze, a na wytężoną naukę przyjdzie jeszcze czas. A nie można mieć jednego i drugiego? Odwożę swoją córkę na różne zajęcia i dużo wtedy rozmawiamy, a potem ona idzie na swoje lekcje.
Pieniądze zdobywa się ciężką pracą
Moja Ania chodzi do najlepszego przedszkola w mieście. Każdego dnia ma też zajęcia dodatkowe. W poniedziałki i środy zawożę ją na język angielski, we wtorki i w czwartki ma gimnastykę, w piątki zajęcia z rysunku. W soboty, zamiast lenić się bezczynnie w domu, chodzimy jeszcze na taniec. Nie wszyscy to rozumieją, ale wcale tego nie oczekuję. Nie każdy ma głowę na karku. Ja myślę o przyszłości swojego dziecka od samego początku i jestem z tego dumna.
Przyznaję, że Ania czasem się skarży. Mówi, że chciałaby odpocząć, posiedzieć w domu, zjeść coś smacznego, obejrzeć coś fajnego, jak jej koleżanki. Nie przejmuję się tym. To przecież tylko dziecko, nie rozumie, że robię to wszystko dla jej dobra. Tłumaczę jej, że tylko tak zdobędzie w świecie wszystko, co chce – ciężką pracą. Że potrzeba wysiłku, by kiedyś była bogata, niezależna i miała świetne stanowisko. Mnie też nigdy nic nie spadło z nieba. Podobnie jak mój mąż i ojciec Ani, na wszystko musiałam zapracować. Wiem, że jeszcze kiedyś mi za to podziękuje.
Wiem, co jest najlepsze dla mojego dziecka
Tym, którzy mówią mi, że przesadzam, pokazuję przykład rodziców Kasi (jednej z koleżanek mojej córki). Ania ma wolne późne wieczory i niedziele, a Kasia? Kasia codziennie chodzi przynajmniej na dwa zajęcia dodatkowe. Kiedy wraca do domu, myśli jedynie o tym, żeby położyć się spać. Wiem, bo nieraz mi się żaliła. Mnie udaje się zachować zdrowy balans. Owszem, moja córka też nie zawsze jest zadowolona, ale to cena, którą musi zapłacić. Lepiej trochę się teraz pomęczyć, niż żyć później w biedzie.
Mnie też nie zawsze jest łatwo. Kiedy ciągnę Anię na kolejne zajęcia, a widzę, że kompletnie nie jest nimi zainteresowana, mam momenty zwątpienia. Wiem jednak, że muszę być silna. Jeśli raz ustąpię, Ania już zawsze będzie próbowała mnie ustawić. Jestem jej matką i wiem, co jest dla niej najlepsze. Ciężka praca buduje charakter. Ciężka praca daje życie na poziomie. To, że my mamy pieniądze, nie oznacza, że nasza córka ma nie zarabiać w przyszłości własnych. Wiem, że córka to kiedyś zrozumie.
Magda
Zobacz też:
- Zaszłam w ciążę, mając odchowane dzieci
- „Córka uważała, że strofowanie syna wyrabia w nim kompleksy. Drogo za to zapłaci!”
- „Wszyscy mówią mi, że jestem nadopiekuńcza, a ja po prostu dbam o swoje dziecko! To chyba normalne, prawda?