Reklama

W Ukrainie Artemik nie miałby szans na przeżycie. To dlatego mama zostawiła w kraju starsze dziecko, by za granicą szukać ratunku dla synka.

Reklama

Najpierw zaczęły puchnąć stawy, potem oczko

„Do czerwca 2023 roku mój synek był wesołym chłopcem. Nagle zaczęły mu puchnąć stawy w łokciach. Lekarz rodzinny skierował nas do traumatologa. Po zdjęciu rentgenowskim stwierdzili skręcenie… Skierowanie do kliniki i kolejna informacja – pęknięcie kości. Rączki Artemka zostały zagipsowane” – opisuje zrozpaczona mama.

Gdy chłopcu spuchły kolanka, rodzina straciła kilka kolejnych miesięcy na niepotrzebne leczenie. Kiedy wreszcie spuchło mu oczko, rodzice już wiedzieli, że lekarze działają po omacku. Na własną rękę znaleźli neurochirurga, który szybko orzekł – Artemik ma w głowie dwa guzy.

To nie wszystko – później zdiagnozowano neuroblastomę.

Lekarze nie ukrywali przed rodzicami, że w Ukrainie raczej nie znajdą ratunku dla synka. A za granicą nikt nie chciał się podjąć leczenia – wszędzie mówiono, że Artemik stracił zbyt wiele czasu. Rodzice nie poddali się jednak i w końcu trafili na tureckiego lekarza, który zgodził się ratować chorego 3-latka. Sprzedali dom, mama wyjechała z synkiem do Turcji.

Starszy syn został w domu, tata walczy na wojnie...

Co dalej? Rodzina nie ma już więcej pieniędzy, nie ma za co opłacić dalszej terapii. Artemik może przeżyć tylko dzięki pomocy dobrych ludzi...

„​​​​​​Jestem zrozpaczona, desperacko szukam ratunku! Błagam, zatrzymaj się… Usłysz moje wołanie o pomoc! Poznaj naszą historię i zechciej uratować mojego małego, niewinnego synka, który tak strasznie cierpi!”.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama