Reklama

Marcin z Puław spędzał w Bochotnicy wakacje. 24 sierpnia (czwartek) wyszedł pograć w piłkę na szkolnym boisku. W pewnej chwili oddalił się w stronę pobliskich drzew. Wszyscy myśleli, że za potrzebą… Właśnie tam jego ciało znalazł strażak, który przyszedł z dziećmi na szkolny plac zabaw…

Reklama

Marcin z Puław nie wróci do szkoły

Marcin miał 13 lat. Wakacje w Bochotnicy spędzał z rodzicami i starszym bratem. Nad Wisłą mieli domek letniskowy i ogród, w którym uprawiali warzywa i maliny. Marcin uwielbiał wędkować. Kochał też grać w piłkę nożną.

„Spokojny, grzeczny chłopak. Często widywałem go na rowerze” – mówi mężczyzna, który obok siedliska rodziny Marcina ma plantację malin.

Bochotnica: 13-latek miał przy sobie gaz do zapalniczek

Strażak wezwał pomoc i podjął próbę reanimacji chłopca, ale Marcin już nie żył. Po chwili przy szkole pojawiło się pogotowie, śmigłowiec LPR, straż pożarna, policja i prokurator…

Wyniki sekcji zwłok przeprowadzonej w poniedziałek nie wyjaśniły przyczyn śmierci chłopca. Nie potwierdziła też przypuszczeń co do tego, że Marcina pogryzły szerszenie. Choć wśród komentujących śmierć chłopca pojawił się głos, że 13-latek miał na ciele bąble po ukąszeniach szerszeni.

Znajomi 13-latka mieli powiedzieć dziennikarzowi „Super Expressu”, że chłopak lubił odurzać się gazem z zapalniczek i miał go przy sobie w dzień śmierci…

Prokuratura prowadzi śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Źródło: se.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama