Reklama

Ta dramatyczna historia miała miejsce 18 maja na drodze w Rocklin (Kalifornia). Mężczyzna zdążył zobaczyć w oczach swych dzieci podziw i usłyszeć, jak żona zza opuszczonej szyby mówi do niego „Dobra robota, kochanie”.

Reklama

Wszyscy bili brawo

Gdy mężczyzna wyszedł z samochodu, by pomóc kaczkom w przedostaniu się poza ruchliwą ulicę, nie tylko najbliżsi byli pod wrażeniem. Prócz dzieci w wieku 6 i 11 lat oraz żony scenę widziało wiele osób. Ludzie bili brawo zachwyceni postawą mężczyzny.

Wielki huk i śmierć na oczach wszystkich

Wkrótce potem rodzina mężczyzny, jak i wszyscy świadkowie jego wyczynu, zamarli z przerażenia. A potem powietrze rozdarły krzyki.

W mężczyznę uderzył z impetem samochód, który pojawił się nagle na jezdni. Jechał tak szybko, że według świadków pojawił się „nie wiadomo skąd”.

Syn mężczyzny pamięta tylko wielki huk i widok butów taty przed ich samochodem…

Kwiaty i kaczuszki w miejscu tragedii

Obrażenia, które odniósł mężczyzna, okazały się śmiertelne. Kierowcą auta, które uderzyło w mężczyznę, był 17-letni chłopak. Nastolatek pozostał na miejscu zdarzenia i odpowiadał na wszystkie pytania policjantów. O jego przyszłości zadecydują wyniki dochodzenia.

W miejscu tragedii ludzie składają wciąż nowe kwiaty. Dzieci zmarłego przyniosły tu gumowe kaczuszki.

Ostatnią pamiątką po tacie jest zdjęcie, jak pomaga kaczej rodzinie.

„Pomagał przejść małym kaczkom pokonać krawężnik, bo miały z tym problemy” – wspomina jego syn.

Źródło: The Mirror

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama