Reklama

O rodzicach, którzy weszli w rolę egzorcystów, dowiedzieliśmy się w środę 12 czerwca. To właśnie wtedy para z Legnicy (woj. dolnośląskie) postanowiła wygonić demona ze swojej rocznej córki. Do gminy Karnice (woj. zachodniopomorskie) przyjechali z dzieckiem na wczasy…

Reklama

Najpierw kręcili się przy kościele: dziecko i mężczyzna byli opętani?

Kobieta i mężczyzna najpierw mieli być widziani w pobliżu kościoła w Karnicach. Rozpytywali tam o egzorcystę dla swojego dziecka. Odjechali z kwitkiem, lecz to nie powstrzymało ich przed egzorcyzmami. Postanowili zrobić to na własną rękę. Zatrzymali się przy krzyżu. Wysiedli, wzięli dziecko na ręce i poszli do lasu. Tam rozpoczęli rytuał.

Ich samochód stojący przy krzyżu zwrócił uwagę jednej z kobiet, która widziała parę pod kościołem. Pani Justyna była osobą, której 29-letnia matka zwierzyła się wtedy, że jej mąż jest po wpływem piekielnych mocy… Gdy zobaczyła, jak para idzie z dzieckiem przez łąkę do lasu, zadzwoniła na policję.

Klęczeli i bili

W miejscu „rytuału oczyszczenia” policjanci zobaczyli, jak mężczyzna i kobieta klęczą. Para miała w rękach święte obrazki. Oboje mieli wypowiadać niezrozumiałe słowa. I co najgorsze – trzymając dziecko za ręce na ziemią, bili je gałęziami. Dziewczynka była przerażona. Jej płacz słychać było już z daleka.

„Rytuał” przerwali policjanci. Przejęli podrapane, wystraszone i zapłakane dziecko. Dziewczynka trafiła do szpitala. Jej stan zdrowia lekarze oceniają jako dobry. Liczne siniaki i zadrapania okazały się niegroźne, jednak nie zmienia to faktu, że maleństwo przeżyło szok.

Co dalej z dzieckiem pary „egzorcystów”?

O tym, czy dziewczynką zaopiekują się dziadkowie, czy trafi do innej rodziny zastępczej, ma zadecydować sąd. Jej rodzice nie mogą się nią zajmować.

Jej matka trafiła do szpitala psychiatrycznego w Gryficach. Stan emocjonalny kobiety nie pozwalał policjantom na uzyskanie żadnych informacji. O tym, kiedy będzie mogła zostać przesłuchana, zadecydują psychiatrzy.

29-letni ojciec „egzorcysta” trafił do aresztu na 3 miesiące. Ubrany cały na biało Sebastian G. podobno dużo i długo mówił o tym, co się stało. Mimo wszystko jego wyjaśnienia nie przekonały prokuratury. Usłyszał zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia. Grozi mu do 5 lat więzienia

Źródło: fakt.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama