„Codziennie sprzątam, piorę i odkurzam, a góra zabawek i bajzel w domu tylko rosną. Mam dość” [LIST DO REDAKCJI]
Nie umiem żyć w bałaganie, tak zostałam wychowana. Już nie wiem, jak ogarnąć to sprzątanie w domu, bo codziennie coś robię, a efekt mizerny. Nic nie widać, tylko górę brudów w zlewie, plamy na podłodze i stosy zabawek tu i tam. Mam dosyć, przez ten bajzel źle się czuję we własnym domu i chodzę poirytowana.
- redakcja mamotoja.pl
Lubię ładne meble i stylowe dodatki do mieszkania, zawsze zwracałam uwagę, żeby w domu było schludnie i przytulnie. Tak z klasą. Porządek to dla mnie podstawa. Jestem perfekcjonistką. Przy dzieciach i tak sporo odpuściłam, no ale bez przesady, w chlewie żyć nie będziemy.
Codziennie biegam z mopem, a syf w domu coraz większy
Zastanawiam się, jak inne matki ogarniają codzienne sprzątanie i jak godzą je z innymi obowiązkami. Bo ja już wysiadam. Mam wrażenie, że nic innego nie robię, tylko sprzątam, wycieram, piorę i zbieram z podłogi, a i tak jest bajzel niemiłosierny. Zupełnie jak byśmy mieszkali na śmietniku!
Miejsca mamy mało, do tego trójka dzieci i my z mężem. Powierzchni do sprzątania nie ma dużo, a i tak nie idzie tego ogarnąć. Po pierwsze zawalona podłoga, wszystkim – zabawkami, ubraniami i jedzeniem. Nie wiem, jak to się dzieje, że te rzeczy leżą ciągle na podłodze! I strasznie wkurza mnie, jak mąż odgarnia to po prostu na bok. Jakby robił jakiś korytarz życia. Ile ja już nerwów straciłam przez to! Tłumaczę jak krowie na rowie, że każda rzecz ma swoje miejsce i nie jest nim podłoga. Wszystko na nic...
To, że kuchnia się cała lepi, to jeszcze jakoś przeżyję. Wiadomo, że przygotować posiłki dla trójki dzieci to niemałe wyzwanie, zawsze się nabrudzi. Ale te wszystkie tłuste ślady od wycierania rąk na stole, krzesłach, ubraniach... Okruchy pod stołem, bielizna, która nie trafiła do kosza tylko obok, zaschnięte naczynia zostawione w jadalni... Ludzie, ja na to patrzeć nie mogę!
Pralka chodzi codziennie, czasem po dwa razy. Kurze ścieram jak szalona. Zbieram zabawki, segreguję klocki. Szoruję wannę. Prasuję. I co, efekt wystarcza na jakieś pół godziny! Zaraz wszystko wywrócone do góry nogami. Nie daję już rady. W dodatku nikt nie docenia mojego wysiłku. Nikt nie rozumie, że ten bałagan mnie wykańcza.
Sylwia
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- Sprzątanie z dzieckiem to syzyfowa praca! Film, przy którym nie sposób się uśmiechnąć!
- Wyznaczanie granic. Dlaczego warto czasem powiedzieć dziecku "nie"
- Ile jest warta mama siedząca w domu z dzieckiem? Policzono, to niewyobrażalne sumy!