Reklama

Haneczka nie umie usiedzieć w miejscu, do tego jest drobna i bardzo rozciągnięta. Idealnie nadaje się do tego, żeby trenować akrobatykę. Bardzo jej się spodobało na pierwszej lekcji. Tylko że kiedy opowiedziała, co robiła na zajęciach, mąż najpierw zbladł, a potem oświadczył, że on więcej grosza nie da na tę pożal się Boże szkołę. Nie zgadza się i koniec.

Reklama

6-latki tańczą na rurze – zgadzać się czy nie?

Przyznam się, że w pierwszej chwili sama byłam zaskoczona. Hania z zachwytem mówiła o nowej pani instruktorce, która umie zrobić salto w powietrzu, a kiedy kręci się na drążku, to w ogóle nie spada. Na drążku, czyli takiej rurce do robienia fikołków – wszystko było dla nas jasne i razem z Adamem słuchaliśmy tego z uśmiechem i entuzjazmem niemal takim samym, jaki prezentowała nasza 6-latka.

Potem usłyszeliśmy coś o rurce przyczepionej do sufitu, po której można się wspinać i robić różne wygibasy. Adamowi już wtedy trochę mina zrzedła. Zaczął wypytywać, drążyć i po chwili do nas dotarło – dziewczynki ćwiczyły coś na kształt pole dance, czyli tańca na rurze. Zrozumiałam, że to wszystko w ramach rozgrzewki i ćwiczeń sprawnościowych.

Ale Adam nie zrozumiał. Zrobił się blady jak ściana i zapowiedział, że porozmawia sobie z tą instruktorką. Oczywiście zakazał Haneczce udziału w kolejnych zajęciach. Jakoś na szybko udało mi się to odkręcić, ale nie wiem, co będzie dalej.

Zadzwoniłam do tej szkoły sportowej, żeby się upewnić, że dobrze zrozumieliśmy naszą córkę. Pani uspokajała, tłumaczyła, że to nic złego, po prostu dzieciaki wzmacniają mięśnie, a przy tym dobrze się bawią. To tylko taki wstęp do akrobatyki.

Szczerze mówiąc, też nie widzę w tym jakiegoś dramatu. Dlaczego tak demonizujemy pole dance? Bo komuś się coś tam kojarzy? To jego problem. Taniec na rurze to ćwiczenia, które wymagają ogromnej siły i sprawności, a ja chcę, żeby moja córka robiła to, co lubi. No i żeby była wysportowana. Ewidentnie ma do tego talent i zapał.

Szykuję się na poważną rozmowę z mężem. Mam nadzieję, że go przekonam. A jak nie, to będziemy razem z Hanią ćwiczyć po kryjomu. A może zamontuję rurkę do ćwiczeń w domu, żeby oswoić męża z tematem?

Joanna

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama