Czułam się, jakbym zamiast głowy miała mikser, w którym euforia mieszała się z paniką. Ciąża... Upragniona, wyśniona, wymarzona. Dlaczego nie pojawiła się przed rokiem, tylko teraz? Teraz, kiedy wreszcie po tylu latach oczekiwania na cud macierzyństwa czułam się spełniona jako matka?
Z pokoju obok dochodziło rozkoszne pomrukiwanie Maciusia i powtarzająca się fraza kołysanki nuconej przez mojego męża Marka. Bo to on budził się na każde stęknięcie naszego synka i pędził do niego, kiedy tylko wydawało mu się, że mały jest przemoczony, głodny albo po prostu spragniony ojcowskiego towarzystwa. – Cieszysz się nim przez cały dzień, niech chociaż noce będą tylko dla mnie – prosił mnie tak serdecznie, że zawsze mu ustępowałam. Rozumiałam dobrze, jak wiele dla niego znaczy bliskość synka, chociaż... Maciuś nie zawsze był nasz. Adoptowaliśmy go, kiedy miał trzy i pół miesiąca. Gdy nie mieliśmy już nadziei na poczęcie własnego dziecka.
Minione dziesięć lat wspominam jak najgorszą torturę polegającą na podsycaniu nadziei, w sytuacji gdy tak naprawdę tej nadziei już nie ma. Bo o posiadaniu całej gromadki dzieciaków marzyliśmy od chwili, gdy zdecydowaliśmy się na małżeństwo. Tylko... Po trzech latach lekarz zapowiedział nam, że do spełnienia marzeń o rodzicielstwie dzieli nas długa, ciężka droga. Byliśmy młodzi i pełni wiary, więc bez wahania poddaliśmy się terapiom zalecanym przez lekarzy. Robiliśmy tak przez siedem długich lat.
W końcu zdecydowaliśmy się na zapłodnienie in vitro i przeżyliśmy dramatyczne chwile, kiedy okazało się, że mimo ponawianych prób nie doszło do zapłodnienia. Nasze wymarzone dziecko śniło się nam po nocach, a w dzień... w dzień znów byliśmy sami, pocieszając się, że może kiedyś, może w końcu się uda.
Nie pamiętam, które z nas pierwsze wspomniało o adopcji. Może zrobiliśmy to jednocześnie, bo w obojgu zakiełkowała myśl, że skoro nie możemy mieć własnego dziecka, to z jakimś innym podzielimy się naszą miłością?
Newsy
18 stycznia 2013
Test mocno wpijał się w dłonie. Wydawało mi się, że pod palcami wyczuwałam różowy paseczek, który pojawił się przed chwilą. – Jestem w ciąży. Czemu dopiero teraz?
Polecamy
Porady