Reklama

Bardzo się cieszę, że wreszcie do władzy doszli rozsądni ludzie, którzy rozumieją, że dzieci nie wolno zamęczać bezsensownymi obowiązkami. Czekam na zakaz zadawania prac domowych. Liczę też na zmniejszenie listy lektur.

Reklama

Od nauki jest szkoła, a nie dom

Jesteśmy z mężem wykształconymi ludźmi, nasze dzieci są inteligentne i bystre. Chodzą do dobrej szkoły, zapewniamy im rozwój na wielu płaszczyznach. Codzienne ślęczenie nad książkami do 22 i czytanie nieaktualnych lektur co miesiąc nie jest im do niczego potrzebne. Nie tędy droga do sukcesu w życiu.

Droga Redakcjo, mam szczerą nadzieję, że już niedługo nauczyciele w Polsce nie będą mieli wyjścia i nie będą dłużej katować uczniów szlaczkami, obliczeniami i wypracowaniami zadawanymi do domu. Widzę po moich dzieciach, jak bardzo to nie ma sensu. Adaś jest w trzeciej klasie, Malwinka w czwartej. Od czterech lat nie mieliśmy wolnego popołudnia po szkole. Znielubili naukę. Znielubili szkołę i swoje panie nauczycielki. Tyle z tego pożytku.

To szkoła jest od tego, żeby się w niej uczyć. To w czasie lekcji nauczyciele mają obowiązek przekazać dzieciom wiedzę. Muszą wytłumaczyć tak, żeby dzieci zrozumiały i zapamiętały. I to w taki sposób, żeby zarazić je pasją. Proszę nie zrzucać na nas, rodziców, obowiązku uczenia naszych dzieci. Ja nie jestem pedagogiem od matematyki, geografii i historii. A moje dzieci to nie są niewolnicy, którzy mają zarywać noce, bo pani pędzi z materiałem.

To, co teraz się dzieje w polskich szkołach, to jakiś obłęd. Byle szybciej, byle więcej. Bez poszanowania dla jakichkolwiek praw dziecka i rodziny do wspólnego czasu i wypoczynku.

I jeszcze te przestarzałe lektury z czasów PRL-u. Co miesiąc kolejna! Albo niech ktoś ułoży tę listę lektur z głową, albo niech ją porządnie skrócą. Dwie książki do omówienia w roku całkowicie by wystarczyły. Jak dziecko chce, to będzie czytać więcej w domu, i to tego, co samo sobie wybierze. Nie dajmy się zwariować, od czytania byle czego nikt nie zmądrzeje.

Naprawdę liczę na to, że ktoś wreszcie pochyli się nad losem naszych dzieci.

Hanna

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama