„Dlaczego matka wychowała brata, a mnie porzuciła? Gdy z portfela Karola wypadło tamto zdjęcie, wiedziałem, że wkrótce poznam prawdę”
Wychowywałem się w domu dziecka. Mamę znałem tylko ze zdjęcia, które dała mi babcia. Któregoś dnia zobaczyłem, jak identyczne zdjęcie wypadło z portfela innego mężczyzny. Powiedział, że to jego mama...
- redakcja mamotoja.pl
Niebieskie bmw podjeżdża pod dwójkę. Dzisiaj ja obsługuję to stanowisko. Z samochodu wychodzi młoda, elegancka kobieta.
– Proszę do pełna – mówi.
Biorę się do roboty. Mija kilka chwil.
– Gotowe – zwracam się do klientki. Nie słyszy mnie. Właśnie odwróciła twarz w stronę dziecka, które woła: „Mamo!”. Spuszczam głowę. Z niecierpliwością czekam, by kobieta zapłaciła i odjechała.
– Reszta dla pana. Do widzenia – uśmiecha się życzliwie.
Przepadła bez wieści i nikt o niej nie słyszał
Mamo… Ja nigdy nie miałem okazji do nikogo tak powiedzieć. Wychował mnie dom dziecka, spędziłem tam
18 lat życia. Mama zostawiła mnie zaraz po porodzie. Ojca nie znam. Jej też, ale mam przynajmniej zdjęcia, które podarowała mi babcia. Dzięki temu wiem, jak wyglądała. Czasami patrzę w lustro i doszukuję się podobieństwa. Może kształt oczu, może zarys szczęki… Prawdę mówiąc, ani mnie to grzeje, ani ziębi.
Tak. Mam do niej żal. Kto by go nie czuł? Przecież mnie nie chciała! Nie tuliła mnie do snu, nie czytała bajek, nie odprowadzała do szkoły. Nie spędziliśmy razem żadnych świąt, nie podarowałem jej laurki na Dzień Matki. Czy naprawdę strach przed wytykaniem palcami był wystarczającym powodem, aby mnie porzucić?
Przecież nie wychowywałaby mnie sama! Babcia obiecała, że pomoże.
Dzisiaj to z nią mieszkam. Nie mogła mnie zabrać z sierocińca wcześniej, bo nie pozwolili na to urzędnicy. Dlatego dopiero po 18. urodzinach wprowadziłem się do niej. Babcia również nie ma kontaktu z moją matką, odkąd ta mnie porzuciła. Przepadła bez wieści. Na nic zdały się długie lata poszukiwań i przepytywanie znajomych, rodziny, przyjaciół.
Dlaczego wychowała brata, a mnie nie?
Spoglądam na zegarek. Dochodzi dwudziesta. Za chwilę zacznie się druga zmiana. Na stację paliw podjeżdża samochód. „To mój ostatni klient” – myślę, idąc do młodego mężczyzny.
– Dobry wieczór. Do pełna? – pytam.
– Tak – odpowiada chłopak, na oko młodszy ode mnie jakieś 5-6 lat.
Tankuję, biorę zapłatę i wracam do kasy. Po chwili słyszę przerywany warkot silnika. Gaśnie. Drugie podejście – to samo. Podchodzę do klienta.
– Chyba coś szwankuje – denerwuje się chłopak. – Zna się pan na samochodach? – pyta.
– Ja nie bardzo. Ale znam dobrego mechanika. Ma zakład niedaleko. Jadę w tamtą stronę, mogę pana podwieźć – proponuję.
Jedziemy moim fiacikiem i rozmawiamy. Karol właśnie wraca z delegacji. Pracuje jako przedstawiciel handlowy. Przeprowadził się do naszej miejscowości niedawno, po ślubie.
– Dziękuję – mówi, kiedy zajeżdżamy na miejsce i wyciąga portfel. Razem z banknotami wysuwa mu się kilka zdjęć, które spadają na żwir.
– Kto… kto to jest? – pytam, czując w gardle nieprzyjemną suchość.
– Moja mama – odpowiada Karol, otrzepując z kurzu fotkę. – Ładna babka, prawda? – dodaje z uśmiechem.
Mnie wcale nie jest do śmiechu. Bo to także… moja mama. Zdjęcie jest identyczne.
Szeroko otwartymi oczami wpatruję się w Karola: czy to możliwe, że jesteśmy braćmi? Jeżeli tak, to dlaczego jego wychowała, a mnie nie? Co takiego jej zrobiłem?
– Masz brata? – pytam Karola, nie odrywając wzroku od zdjęcia.
– Miałem. Zmarł po porodzie – odpowiada zmieszany i zaskoczony.
– Chciałbym z tobą porozmawiać – proszę go.
Gdy wróciłem do domu, babcia od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Wahałem się, czy opowiedzieć jej
o dzisiejszym spotkaniu. Dobrze wiem, że babcia nigdy nie pogodziła się z odejściem swojej jedynaczki. Wierzyła, że kiedyś wróci, odezwie się, da znać, że żyje. Niestety. Nie było żadnych wieści. Aż do dzisiaj.
Ale czy to pewne? Mimo wszystko postanowiłem poczekać. Upewnić się. Nie robić staruszce nadziei. Sobie również…
Karol także potrzebował czasu, by uwierzyć w moją historię. Byłem dla niego obcym człowiekiem, który opowiadał o jego matce niewiarygodne rzeczy! Był zaskoczony i nie chciał przyjąć do wiadomości, że mogła tak postąpić. Jednak obiecał, że zadzwoni… i odezwał się następnego dnia. Poprosił o spotkanie.
Wkrótce spotkam mamę. Mam do niej tyle pytań!
Dzisiaj nie mamy wątpliwości. Jesteśmy braćmi. Jutro idę do niego na obiad. Zabiorę ze sobą babcię – cały czas najważniejszą osobę w moim życiu, na szczęście już nie jedyną. Babcia chce wreszcie poznać drugiego, młodszego wnuka.
A moja mama? Na pewno będzie zaskoczona – nie spodziewa się, że oprócz Karola i jego żony będzie ktoś jeszcze. Czy rozpozna we mnie to niemowlę, które porzuciła zaraz po urodzeniu? Jak wytłumaczy się matce, której przez lata nie dała znaku życia? Przecież sama będąc matką, musiała wiedzieć, jaki sprawiła jej ból.
Mam do niej wiele pytań. Babcia na pewno też. I chcemy wreszcie poznać na nie odpowiedź.
Tomek
Zobacz też:
- "Nareszcie byłam w upragnionej ciąży i wtedy zadzwonili z kliniki. Miałam wybrać między dzieckiem a sobą, mój świat runął"
- "Majka nie płakała po śmierci mamy. W piątą noc po pogrzebie zrozumiałem, dlaczego. I poczułem, że tracę rozum"
- „Dopiero po jakimś czasie od adopcji zrozumiałam, jak straszne rzeczy przeszedł Kacper. Najgorsze traumy miał jednak przed sobą”