Reklama

Droga Redakcjo, pisze do Was, bo mam mieszane uczucia. Scena z pociągu mnie przygnębiła, nie wiem, co myśleć o tamtej matce.

Reklama

Czy to normalne, żeby takie rzeczy robić przy ludziach?

Jechaliśmy całą rodziną na wakacje, nie pierwszy raz pociągiem, bo tak najbardziej lubimy. Moje dzieci uwielbiają pociągi, PKP ostatnio staje na wysokości zadania, jest czysto, przyjemnie i szybko. Mój spokój zburzyła inna matka. W pierwszej chwili nie wierzyłam w to, co widzę.

Siedziała z córką po skosie, na początku nie zwróciłam nawet na nie uwagi. Dopiero kiedy kątem oka dostrzegłam, że dziwnie długo grzebie tej dziewczynce we włosach, przyjrzałam się dokładniej. I wszystko stało się jasne! Ona czyściła dziecku głowę, usuwała wszy!

Robiła to zupełnie bez skrępowania, może myślała, że nikt się nie domyśli. I faktycznie, zaczęłam się rozglądać, czy ktoś patrzy z niedowierzaniem, tak jak ja. Nikt nie patrzył. Dotarło do mnie, że to w sumie nic dziwnego, bo większość ludzi nie wie, co to za koszmar.

Przechodziłam to z moją Majką i wiem, co to znaczy mieć wszy. Nigdy więcej! Szarpaliśmy się z tym dziadostwem parę miesięcy. Poczułam współczucie dla tamtej matki, ale za chwilę ogarnęła mnie złość. Żeby takie rzeczy robić w pociągu pełnym ludzi?! Dlaczego w ogóle do niego wsiadła, zamiast wcześniej wyleczyć córkę? A jeśli kogoś zarazi? Ktoś przecież usiądzie zaraz na tym samym fotelu! Albo dziewczyna zarzuci włosami koło mojej córki i nieszczęście gotowe.

Koniec końców nie zwróciłam jej uwagi. Było mi głupio, chociaż to chyba ona powinna się wstydzić. Czy ja mam rację? Słusznie się denerwuję?

Gabriela

Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama