Reklama

Kierowca autobusu dostrzegł, że na przystanku jest jakieś zamieszanie, zatrzymał pojazd i sprawdził sytuację − informuje Daniel Misiek, z wrocławskiego biura prasowego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. W niedzielę, 18 sierpnia, na ulicach Wrocławia rozegrał się prawdziwy dramat.

Reklama

Kobieta była roztrzęsiona

Podczas kursu pan Marcin zauważył niepokojącą sytuację na przystanku w okolicach placu Jana Pawła II. Zaniepokojony zatrzymał autobus i podbiegł sprawdzić, co się dzieje. Jak się okazało, małe dziecko zaczęło się dusić, prawdopodobnie wskutek zadławienia bułką. Matka, pochodząca z Ukrainy, była w szoku i nie wiedziała, co robić. Przechodnie również nie reagowali. „Dziecko potrzebowało pomocy po tym, jak zakrztusiło się czymś, siedząc w wózku na chodniku, zauważyłem, że mama jest spanikowana, nie wiedziała, co robić, ale też nikt z przechodniów nic nie robi, żeby mu pomóc” − opowiada w rozmowie z tvn24.pl pan Marcin.

To był instynkt

Pan Marcin zareagował natychmiastowo. Zatrzymał autobus, podbiegł do dziecka i rozpoczął udzielanie pierwszej pomocy. „Działałem instynktownie” − relacjonował. Zaczął oklepywać dziecko, aby usunąć ciało obce z dróg oddechowych. Reanimacja trwała do momentu przyjazdu zespołu ratowników medycznych.

Marcin Krupa, który od 18 lat pracuje jako kierowca wrocławskiego MPK, po raz pierwszy znalazł się w sytuacji, która wymagała tak dramatycznej interwencji. Mimo tego nie uważa swojego działania za coś nadzwyczajnego. „To był raczej mój obowiązek” − mówi skromnie. Podkreśla, że to właśnie kierowcy autobusów są na „pierwszej linii frontu” i muszą reagować w takich sytuacjach.

Kierowcy z Wrocławia są przygotowani

Pracownicy MPK regularnie przechodzą szkolenia z zakresu pierwszej pomocy i bezpieczeństwa. To właśnie te kursy okazały się nieocenione w sytuacji, w której znalazł się pan Marcin. „Takie zajęcia się na pewno przydały, dużo możemy z nich wynieść. Jeżeli miałem możliwość udzielenia pomocy, to nawet się nie wahałem” – dodaje kierowca.

Po przyjeździe ratowników medycznych kierowca wrócił do autobusu i kontynuował swój kurs. „Dopiero kiedy medycy przyjęli dziecko, wróciłem do wykonywania swoich obowiązków służbowych i pojechałem autobusem” – opowiada mężczyzna. Cała sytuacja zakończyła się szczęśliwie, a życie dziecka zostało uratowane dzięki szybkiej reakcji kierowcy. Chociaż pan Marcin nie czuje się bohaterem, to z pewnością pozostanie nim dla matki uratowanego dziecka.

Źródło: tvn24.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama