Reklama

Do incydentu doszło w Parafii Chrystusa Króla w Bolesławcu. Matka z dwójką dzieci została wyproszona z kościoła przez prowadzącego nabożeństwo księdza. Jak relacjonowała jedna z parafianek, starszy z chłopców próbował pomóc mamie uspokoić młodszego brata, który zaczął się wiercić w wózku. Starszy chłopiec wziął wózek i zrobił nim krótką rundkę wokół ławek. Ta sytuacja przykuła uwagę wiernych. Parafianie opisali to jako spokojny i uroczy moment. Brat z troską opiekował się swoim młodszym bratem.

Reklama

Ksiądz wyprosił rodzinę

„W południe na głównej mszy i tak w kościele nie było zbyt dużo ludzi, a dzieci powinny w niej uczestniczyć. Chłopcy nie hałasowali, a ten starszy po prostu zajął się bratem” – opowiada parafianka. Mimo spokojnej atmosfery ksiądz przerwał swoje kazanie i zasugerował, aby chłopiec wyszedł z wózkiem na zewnątrz kościoła. Kobieta wraz z dziećmi opuściła świątynię, a duchowny dopiero wtedy wrócił do kazania. Część obecnych wiernych była zaskoczona i oburzona reakcją duchownego, twierdząc, że dzieci nie sprawiały żadnych problemów. „Ludzie już odwracają się od kościoła, a takie zachowanie duchownych tylko pogarsza sytuację” – komentuje czytelniczka lokalnego portalu bolec.info.

Kobieta powinna wyjść

„Nie prowadziłem mszy i nie znam dokładnie tej sprawy. Ten ktoś powinien zachować się kulturalnie. Wierni nie mogli słuchać kazania” – opowiadał proboszcz parafii ks. Zbigniew Pędziwiatr w rozmowie z portalem „o2”. Duchowny stwierdził, że wierni mieli problem ze skupieniem się na kazaniu, a matka powinna była wyjść z dziećmi już wcześniej. „To rodzic ma panować nad dzieckiem. Ono nie jest najważniejsze w tym czasie. Jak można w hałasie prowadzić liturgię? Matka powinna wyjść, a gdy uspokoiłoby się dziecko, wrócić” − mówił ks. Pędziwiatr. Proboszcz podkreślił, że odpowiedzialność za dzieci spoczywa na rodzicach, a ich zachowanie nie powinna wpływać na komfort innych wiernych. „Może trzeba było nakarmić dziecko, a może jeszcze coś innego? Lepiej, żeby to dziecko darło się całą mszę?” − pytał proboszcz.

Teraz nawet dzwony przeszkadzają

Według proboszcza kobieta powinna wykazać się większą empatią wobec wspólnoty. Jego zdaniem obecność dzieci mogła przeszkadzać innym wiernym. Ks. Pędziwiatr uważa, że sprawa została niepotrzebnie rozdmuchana, a problem, jak sam określił, wpisuje się w szerszy kontekst „prześladowania kościoła”, gdzie nawet dzwony stają się przedmiotem krytyki.

W dyskusji na temat incydentu głos zabrał również dominikanin o. Paweł Gużyński, który zwrócił uwagę na złożoność problemu. Jego zdaniem, potrzeba rozsądku zarówno od rodziców, jak i od duchownych. „Ludzie nie zdają sobie sprawy, że gaworzenie dzieci podczas celebracji nie jest komfortowe dla księdza. Gdy prosi o ogarnięcie dziecka, to nie dlatego, że chce wyrzucić kogoś z kościoła” – skomentował. Jego zdaniem każda wspólnota musi szukać najlepszych sposobów na to, aby te najmłodsze także mogły uczestniczyć w życiu kościoła.

Źródło: O2, TOK FM

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama