Reklama

Pracownicy przedszkola „Radosne Tuptusie” musieli tłumaczyć się nie tylko policji. Zgodnie z prawem, sprawy tego typu muszą być również przeanalizowane przez kuratorium, któremu podlega placówka. Dlatego przeprowadzono kontrolę i zredagowano dokumentację dotyczącą „incydentu”.

Reklama

Wszystko przez urlop nauczycielek?

Od pomyłki pracownic przedszkola minęło 11 dni.

Wiadomo, że kobiety nie miały uprawnień pedagogicznych. W „Radosnych Tuptusiach” pracowały w charakterze pomocy nauczyciela. W czasie, gdy doszło do skandalicznej pomyłki, nauczyciele przebywali na urlopach.

Czy ma to związek z tym, że pracownice błędnie wypełniły kartę wycieczki? I czy usprawiedliwia to fakt, że oszukały mamę dziewczynki?

Mama 5-latki kontaktowała się z opiekunkami, by poinformować, że córka boi się wody. Celem wycieczki był spływ na rzece Bóbr, dlatego kobieta niepokoiła się o dziecko. Otrzymała jednak odpowiedź, że może być spokojna. I że nie ma żadnych powodów do niepokoju.

Przerażeni rodzice wezwali policję

Autokar z przedszkolakami wyjechał ok. godziny 10. Około 16 opiekunki zorientowały się, że mogły popełnić błąd.

„Kierowniczka wycieczki wykonała telefon do pracownicy żłobka, która znajduje się w tym samym budynku, by sprawdziła, czy w przedszkolu jest dziecko. Po czym potwierdziła, że dziecko było w przedszkolu. Oznacza to, że od godziny 10 do 16 pięcioletnie dziecko przebywało samo — wyjaśnia kuratorium. Przez kolejną godzinę dziewczynka znajdowała się pod opieką pracownicy żłobka. Dopiero o godzinie 17, kiedy dzieci wróciły z wycieczki, mama mogła odebrać pięciolatkę” – potwierdza kuratorka Mirosława Bożek.

Przerażeni rodzice postanowili o wszystkim powiadomić policję.

Wciąż nieznane są decyzje dotyczące konsekwencji błędu pracownic przedszkola. Nieznane jest ani stanowisko kuratorium, ani prokuratury. Wiadomo jedynie, że winnym grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama