„Dostałam od córki listę zakazów i nakazów na wakacje z wnukiem. Parsknęłam śmiechem już po pierwszym zdaniu” [LIST DO REDAKCJI]
Młodym to się dziś w głowach całkiem przewraca. Całe to ich wychowanie to zguba dla ich dzieci. Czy Zuzka ma mnie za jakąś nieogarniętą młódkę, która nie poradzi sobie z czterolatkiem? Dwoje dzieci wychowałam i wiem, co mam robić.
- redakcja mamotoja.pl
Szanowna Redakcjo, dzisiejsze młode pokolenie chyba nie dorosło do posiadania dzieci. Włosy mi dęba stają, gdy widzę te ich nowoczesne metody, wydumane jadłospisy, przyzwalanie na wszystko i brak zasad. Dokąd to zaprowadzi nasze wnuki? Na zatracenie! I żeby jeszcze mnie pouczać?!
Zabieramy na wakacje wnuka i będzie po naszemu
Kiedyś to było wszystko jakieś bardziej poukładane, jasne zasady, szacunek do starszych, posłuszeństwo. Dzieci nie wydziwiały jak dzisiaj. Moja córka niestety należy do tych osób, którym w głowie zamieszała cała ta nowoczesność. Trudno, niech w swoim domu robi, co chce. Szymuś jeszcze jej na głowę wejdzie, to wtedy może zrozumie swoje błędy.
Ale do rzeczy, z mężem postanowiliśmy zabrać Szymka na wakacje nad nasze morze. Mamy dobry kontakt, wnuk jest do nas przyzwyczajony, chociaż trochę rozpuszczony. Wiadomo, Zuzka, moja córka, chucha na niego jak na jajko i takie efekty. Przy nas nabierze manier, to pewne.
Jedziemy na 10 dni do Jastarni, wszystko już ustalone. Szymuś trochę kręci nosem, jak to dziecko, ale ja wiem, że jak tylko oderwie się od maminej spódnicy, to będzie chodził jak w zegarku. To przez matkę jest taki rozkapryszony.
Tymczasem proszę sobie wyobrazić, że córka wręczyła mi listę zakazów i nakazów na wyjazd. Taki przewodnik po wychowaniu. Że niby trzeba nas pouczyć, żebyśmy wiedzieli, jak postępować z Szymusiem. No kto to widział!
Już pierwsze zdanie tej listy sprawiło, że parsknęłam śmiechem. „Do Szymona odnosimy się z szacunkiem, nie przezywamy i nie zawstydzamy”. Dobre sobie. Bo ja dziecka nie szanuję?! Co to za wydziwianie!
„Słodycze tylko raz dziennie”, „Nie zmuszamy do jedzenia”, „Pozwalamy na płacz i wyrażanie swoich emocji”, „Nie straszymy”. „Czekamy, aż zaśnie i nie zostawiamy samego w pokoju”. Ludzie, kto mojej córce takich bzdur nawciskał?! Mamy skakać wkoło tego dziecka, przepraszać, jeśli zapłacze? Albo jedzenie wyrzucać do kosza, bo dziecko nie raczy dokończyć? Już ja mam swoje sposoby, że talerz po posiłku był zawsze pusty.
O nie, my sobie na głowę wejść nie damy. Bierzemy wnuka na wakacje i zrobimy tak, jak nam serce podpowiada. Może trochę naprostujemy Szymusia, bo widać, że to idzie w złym kierunku.
Wiesława
Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: