„Dostałam okropny prezent na Dzień Rodziny. Ale wściekłam się dopiero, gdy zobaczyłam prezent dla męża!” [LIST DO REDAKCJI
Zawiodłam się na Paniach prowadzących grupę mojego syna. Są to młode dziewczyny, więc dziwię się, że wpadły na taki pomysł. Może to zwykłe lenistwo i po prostu bezmyślnie skopiowały to z jakiejś starej strony?
W przedszkolu mojego syna z okazji Dnia Mamy i Taty panie z dziećmi przygotowały dla rodziców specjalne kupony. Kiedy otworzyłam swoją kopertę uznałam, że jest to miły i zabawny prezent. Zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam, że mój mąż dostał zupełnie inne kupony.
Prezenty dla mamy i taty: to takie staroświeckie podejście!
Nauczycielki, które zajmują się grupą Gucia, to młode dziewczyny. Skąd w ich głowie taki pomysł? W swojej kopercie znalazłam kupony na pomoc przy sprzątaniu, pomoc przy gotowaniu i CHWILĘ spokoju. Dodatkowo Panie uznały, że w wolnych chwilach wybieram prace w ogródku, a to, czego najbardziej potrzebuję, to domowe spa. Kiedy zobaczyłam kupon na wspólne prace w ogródku i zabiegi relaksujące, stwierdziłam, że muszę sprawdzić, co znajdę w kopercie Krzyśka.
Od razu wysłałam zdjęcie do koleżanki, z pytaniem dlaczego to mój mąż dostał fajniejsze kupony? Ją również zdziwiło to staroświeckie podejście. W kopercie mojego męża były kupony na wspólny seans filmowy, pomoc przy majsterkowaniu i drzemkę. Krzysiek nawet nie ma w domu narzędzi! W kopercie znalazł także kupon na rodzinną wycieczkę i pomoc przy robieniu zakupów. Z tego wynika, że cotygodniowe zakupy to jedyny męski obowiązek, a wszystkie przyjemne, rodzinne czynności powinny dzieciom kojarzyć się z tatą.
To zła lekcja dla przyszłych pokoleń
Jestem oburzona, że dostałam kupon na chwilę spokoju, a Krzysiek na długą drzemkę. Rozmawiałam o tym z Guciem, to nie był wybór dzieci. Pokolorowane przez maluchy kupony zostały rozdzielone przez nauczycielki. Wychowawczynie zmarnowały szansę na fajną lekcję. Przecież to byłaby dobra okazja do rozmowy o tym, że domowymi obowiązkami należy dzielić się po równo, a żadne hobby nie jest przypisane do płci. W naszej rodzinie mąż chętniej wybiera gotowanie, niż majsterkowanie. Ja w ogóle nie lubię grzebać się w ziemi, chyba wolałabym przybijać gwoździe.
Uczymy Gustawa, że sprzątać i gotować może każdy. Inaczej moja przyszła synowa mogłaby mieć do mnie niemałe pretensje. Sądzę, że kupony powinny być takie same dla mamy i taty. Takie niewinne zabawy utrwalają w najmłodszych najgorsze stereotypy, a to te maluchy są naszą przyszłością. Nie życzę Waszym córkom mężów, którzy tylko drzemią albo majsterkują... Czy to się kiedyś zmieni?
Karolina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Pozwoliłam córce na telefon i szybko pożałowałam. Teraz już wiem − żadnych TikToków do osiemnastki!” [LIST OD REDAKCJI]
- „Mamy dwoje dzieci i na nic nas nie stać. Już w połowie miesiąca liczymy każdą złotówkę” [LIST DO REDAKCJI]
- „Syn zaczął do mnie mówić w dziwnym języku. Bambik, sigma, delulu – co się dzieje z dzisiejszymi dziećmi?” [LIST DO REDAKCJI]