Reklama

35-letnia Vanessa Schwartz zginęła potrącona przez samochód, gdy szła autostradą. Policja próbuje ustalić okoliczności jej śmierci. Rodzina obwinia kierowcę Ubera.

Reklama

Co się stało tej nocy?

Vanessa wyszła z mężem wieczorem. Wiadomo, że o 1 w nocy jechali taksówką. Świadczy o tym paragon, który wydał im kierowca Ubera. O 4 nad ranem 35-latka zginęła, idąc autostradą. Szła z mężem.

Według tego, co udało się ustalić policjantom, kierowca taksówki miał wyprosić małżeństwo ze swojego samochodu. Dlatego zostali zmuszeni do pokonywania autostrady pieszo, w ciemności i podczas deszczu. I – zdaniem bliskich – właśnie dlatego doszło do tragedii.

Niestety, policja wciąż nie wie, co działo się pomiędzy godziną 1 a 4.

Taksówkarz zawieszony

Funkcjonariusze prowadzący śledztwo póki co nie mają dowodów, że taksówkarz wyrzucił parę na poboczu autostrady. Przypuszczają wręcz, że podróż Uberem zakończyła się dla małżeństwa przy dużo mniej ruchliwej drodze, skąd dopiero doszli na autostradę…

Szwagier Vanessy trzyma się jednak wersji, w której winnym śmierci bratowej jest taksówkarz:

„Nie jesteśmy do końca pewni, co się stało, ale wyrzucono ich z Ubera na środku autostrady, kiedy padał deszcz i było ciemno” – uważa Chad Schwartz.

Kierowa Ubera został zawieszony. Do zakończenia śledztwa nie może mieć dostępu do aplikacji umożliwiającej mu świadczenie usług.

„Oby jej córeczka była taka jak ona”

Pogrążeni w żałobie bliscy Vanessy wspominają ją jako niezwykle dobrą i hojną. Miłą, pomocną, o pięknym uśmiechu. Odkąd została mamą, każdą chwilę poświęcała córeczce, Lucy.

„Oby Lucy miała w sobie dobro, którym wypełnione było serce jej mamy” – napisał ktoś poruszony historią Vanessy w komentarzu do zbiórki pieniędzy na pogrzeb 35-latki.

Źródło: Daily Mail

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama