Dramat w Tatrach: zabrał 8-latka na szczyt. Ojcu z synem nie udało się zejść na dół
TOPR przez wiele godzin prowadził trudną akcję ratunkową. Wyziębiony mężczyzna i jego 8-letni syn potrzebowali pomocy. Fatalne warunki pogodowe uniemożliwiły rodzinie zejście ze szczytu.
W poniedziałek mężczyzna zabrał swojego 8-letniego syna na Pośrednią Turnię, jednak huraganowy wiatr i gęsta mgła uniemożliwiły im zejście na dół. W skomplikowanej akcji ratunkowej udział wzięło 21 ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR).
Tatry: ojciec i 8-latek utknęli na Pośredniej Turni
O godzinie 14:42 ratownicy TOPR otrzymali zgłoszenie o turystach w niebezpieczeństwie. Ojciec z 8-letnim dzieckiem znajdowali się na Pośredniej Turni. Gwałtowny wiatr oraz gęsta mgła spowodowały, że nie byli w stanie samodzielnie zejść ze szczytu. Mężczyzna wysłał prośbę o pomoc przez dedykowaną aplikację Ratunek.
Turyści utknęli na szycie. Akcja ratunkowa trwała wiele godzin
Turyści utknęli na zachodniej grani Pośredniej Turni, na wysokości 2128 m n.p.m. Już po godzinie na miejsce dotarł pierwszy ratownik z dyżuru na Kasprowym Wierchu. Znaleziono ich wychłodzonych i niezdolnych do dalszego marszu. Ratownik zdołał znieść chłopca nieco niżej i przygotował prowizoryczne schronienie, które chroniło ich przed wiatrem.
Mężczyzna i 8-latek byli wyziębieni. Na ratunek rodzinie ruszyła wielka grupa ratowników
Wkrótce dotarł kolejny ratownik z Hali Gąsienicowej, przynosząc lekki namiot, koce termiczne oraz piecyk gazowy. Dzięki temu powstało ogrzewane schronienie, gdzie turyści mogli się ogrzać i przeczekać, aż warunki pozwolą na rozpoczęcie ewakuacji. Około godziny 20.00 ratownicy ruszyli z noszami, na których zabezpieczono 8-latka. Ojciec chłopca, po ogrzaniu, zdołał schodzić o własnych siłach.
Trudna akcja ratunkowa w Tatrach. Ojciec i 8-letni syn w szpitalu
Ratownicy sprowadzili turystów do dolnej stacji wyciągu w Kotle Gąsienicowym. Stamtąd śnieżnym skuterem przewieziono ich do schroniska na Hali Gąsienicowej, a później samochodem terenowym do szpitala w Zakopanem. Cała akcja zakończyła się dopiero o północy.
Apel TOPR do turystów
Ratownicy przypominają, że wyprawy w góry należy planować z uwzględnieniem warunków pogodowych i możliwości uczestników. „Silnie wiejący wiatr powoduje znaczne obniżenie temperatury odczuwalnej. W takich warunkach oczekiwanie na pomoc może trwać nawet kilka godzin i doprowadzić do poważnych konsekwencji!” – grzmi TOPR. Ku przestrodze ratownicy opublikowali nagranie z akcji ratunkowej.
Źródło: Facebook, TVN24
Piszemy też o: