Dramat: zmarło dziecko ugryzione w środku nocy. Rodzice nie zauważyli śladów
Tragedia w Kanadzie. Ugryzione dziecko za późno trafiło do szpitala. Dramat tej rodziny przypomina, że kontakt z dzikimi zwierzętami to nadal realne zagrożenia dla zdrowia.
Kanadyjskie władze poinformowały o dramatycznym zdarzeniu. Dziecko zostało ugryzione przez nietoperza chorego na wściekliznę i zbyt późno trafiło do szpitala. Rodzice nie zauważyli maleńkiego ugryzienia. „Odnoszę wrażenie, że zapomnieliśmy o tej chorobie, a zagrożenie cały czas jest realne” – podkreśla lubelska konsultant ds. chorób zakaźnych dr n. med. Grażyna Semczuk. W Polsce rocznie notuje się nawet 10 tysięcy przypadków podejrzenia zakażenia wścieklizną.
Dramat rodziny z Kanady
Do tragedii doszło w domu rodzinnym ofiary. Nietoperz wleciał do pokoju dziecka, a następnie ugryzł je. Po zdarzeniu rodzice nie zauważyli żadnych niepokojących śladów. To dlatego nie podjęli decyzji o natychmiastowej konsultacji z lekarzem ani o szczepieniu przeciwko wściekliźnie. Zaledwie miesiąc później dziecko trafiło do szpitala. Ugryziony maluch zmarł w placówce. Władze nie podają na razie więcej szczegółów. Okres inkubacji wirusa zazwyczaj trwa od 3 do 8 tygodni, ale może się wydłużyć nawet do roku.
Apel władz o kontakt z lekarzem
„To niezwykle ważne, aby każdy, kto miał kontakt z nietoperzami, jak najszybciej skontaktował się z lekarzem” − podkreślają kanadyjskie władze. Kontakt z medykami jest zalecany nawet w przypadku braku widocznych oznak ukąszenia czy objawów wścieklizny. Jak zauważył prof. Scott Weese z Ontario Veterinary College, małe zęby nietoperzy sprawiają, że ich ugryzienia łatwo przeoczyć. „Każde spotkanie z nietoperzem powinno być traktowane poważnie. Powinniśmy uważać, że każdy nietoperz może przenosić wściekliznę” − przestrzega profesor Weese. Jak sytuacja wygląda w Polsce?
Wścieklizna: sytuacja w Polsce
„Rocznie notowanych jest w Polsce ok. 8-10 tys. przypadków pogryzienia ludzi przez zwierzęta podejrzane o wściekliznę. Tymczasem odnoszę wrażenie, że zapomnieliśmy o tej chorobie” – mówi lubelska konsultant ds. chorób zakaźnych dr n. med. Grażyna Semczuk. Konsultantka zauważa, że wiele osób zapomina o tym zagrożeniu, a zgłoszone przypadki mogą być jedynie wierzchołkiem góry lodowej. „Skala problemu jest z pewnością większa” − podkreśla ekspertka.
Jak można się zarazić wścieklizną?
Wirus wścieklizny przenoszony jest przez ślinę zakażonego zwierzęcia, co może nastąpić w wyniku ugryzienia lub oślinienia uszkodzonej skóry oraz błon śluzowych człowieka. Nosicielami mogą być zarówno dzikie zwierzęta, takie jak lisy, kuny, łasice, nietoperze, jak i zwierzęta domowe, takie jak psy i koty.
W przypadku ryzyka zakażenia najważniejsza jest profilaktyka. Konieczne jest dokładne oczyszczenie rany. Następnie lekarz może zalecić podanie surowicy lub serii szczepionek. Te czynności należy wykonać jak najszybciej po kontakcie z potencjalnie zarażonym zwierzęciem. Przy odpowiednim zastosowaniu terapia ma niemal 100-proc. skuteczność. „Powinniśmy być raczej zdystansowani wobec zwierząt. Właściciele czworonogów powinni pamiętać zarówno o szczepieniach przeciwko wściekliźnie, jak i założeniu smyczy czy kagańca w przypadku dużych psów” – mówi konsultantka.
Źródło: TVN 24, Puls Medycyny
Piszemy też o: