„Dzieci chciały psa, ale się nim nie zajmują. Pies zniszczył meble, pogryzł kanapę – mam dość” [LIST DO REDAKCJI]
Demolka trwa w najlepsze, kiedy nie ma nas w domu. Po powrocie zamiast szykować obiad i pomagać dzieciom w lekcjach, ja zbieram resztki poduszek i zmiatam ziemię z kwiatków. Bywa, że i pranie trzeba zrobić, i to takie generalne, bo wszystko zasiusiane. Dzieci nie poczuwają się do sprzątania, na spacery z pupilkiem też ich nie ciągnie.
- redakcja mamotoja.pl
Zaczęło się od tego, że znajomi kupili pieska – malutkiego, słodkiego mopsika, taką puchatą kuleczkę. Dzieci się zakochały i chociaż ja wolałam kota albo rybki, one uparły się na psa. Akurat przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, więc z mężem w końcu się zgodziliśmy. Teraz widzę, że to był błąd.
Kupiliśmy dzieciom psa, teraz żałuję
Wybraliśmy psa rasowego, ze wszystkim papierami, żeby było bezpiecznie. To labrador, suczka, naprawdę ładna, zgrabna. Szkoda tylko, że rozumem nie grzeszy. No ale trudno, myśleliśmy, że jakoś ją wytresujemy. Najważniejsze, że dzieci były zachwycone, tuliły Lunkę i bawiły się z nią całymi dniami.
Niestety radość trwała krótko. Syn parę razy wyszedł z nią na spacer dookoła bloku, córka w ogóle nie chciała, mówiła, że się boi. Ok, ja dzieci nie wyganiam z domu, żeby biegały z psem po osiedlu. Wiadomo, że pies się może wyrwać albo pociągnąć dziecko. Ale oczekiwałam, że zajmą się nią w domu, posprzątają, jak nasiusia, będą pamiętać o karmieniu, wytrą rozlaną wodę... Niestety tłumaczenia nie działają. Zapał im już chyba minął, po prostu nie chce im się pracować przy psie.
I co teraz? Mam straszyć dzieci, że psa oddamy, jak nie zmienią swojego podejścia? Czy to byłaby jakaś lekcja wychowawcza, gdybyśmy ją oddali?
Jeszcze jak na początku Luna była malutka i słodka, to było jakoś przyjemniej. Teraz urosła i kłopotów jest coraz więcej. Ma nieskończone pokłady energii i niczego nie potrafi się nauczyć. Kiedy nie ma nas w domu, gryzie wszystko jak popadnie. To nowe mieszkanie, a już wygląda jak po przejściu huraganu. Nowa kanapa z wygryzioną dziurą, drzwi podrapane, krzesła poobgryzane, wszędzie smród i pełno sierści. I jeszcze pcha się nam do łóżka, czego nie akceptuję. Mam serdecznie dość. Nie pisałam się na coś takiego, zwłaszcza że dzieci nic nie pomagają.
Helena
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- Pies – idealny towarzysz zabaw dziecka czy zagrożenie?
- Zanim kupisz zwierzaka - zobacz rasy psów, które najczęściej gryzą dzieci
- Adopcja psa - jak adoptować psa, zasady, warunki, koszty