Reklama

Od samego początku Piotruś i Hania (10 i 11 lat) zachowywali się nieswojo. Z początku sądziłam, że to dlatego, iż długo nie byliśmy u moich rodziców. I że powoli się rozkręcą. Ale nie. Pojechaliśmy na weekend, bo dłuższy pobyt mamy zaplanowany na przełomie lipca i sierpnia. O ile w ogóle do niego dojdzie. Przyznaję, jestem załamana. I nie wiem, jak mam rozmawiać z dziećmi, po tym, co usłyszałam.

Reklama

Oni mają rację…

Kiedy wracaliśmy z Mazur i zapytałam, dlaczego prawie nic nie chcieli jeść u dziadków i w ogóle, dlaczego tak dziwnie się zachowywali – usłyszałam. Niemal równocześnie, i Piotrek, i Hania, powiedzieli, że u dziadków jest okropnie. Bo… śmierdzi. I oni nie chcą już tam jeździć. Że śmierdzi nawet na podwórku. I jak chcemy, by tam jeździli, to oni będą mieszkać w namiocie w lesie obok. Że tylko tak wytrzymają.

Przyznaję, że chyba po raz pierwszy w życiu nie wiedziałam, co odpowiedzieć własnym dzieciom. Owszem, mamy za sobą sporo trudnych rozmów, ale… Chodzi o to, że w domu moich rodziców faktycznie panuje specyficzny zapach. Nie wiem, czy tak było zawsze. Może mieszkając tam, zwyczajnie byłam do niego przyzwyczajona. A może to po prostu zapach starszych ludzi? Wymieszany z wonią lekarstw, niewywietrzonego pokoju…

Tak czy inaczej, faktem jest, że dzieci mają prawo nie uważać tego zapachu za miły. Bardzo mi z tego powodu przykro. Zwłaszcza że ich uwagi naprawdę wyrażały wstręt. Taki szczery. A dziadkowie tak bardzo kochają wnuki. Tak bardzo czekają i martwią się wciąż, dlaczego ostatnio tak dziwnie się zachowywały...

Nikomu nie życzę takiej sytuacji, nawet hejterom

Zupełnie nie byłam gotowa na to, że tego lata nic może nie być tak jak dawniej. Bez względu na to, czy spędzimy te 2 tygodnie u moich rodziców, czy nie. Rozmawialiśmy o tym z mężem i nie wymyśliliśmy nic. Bartek uważa, że do końca lipca dzieciakom przejdzie. Że może nie ma co martwić się na zapas. Obawiam się jednak, że nie mogę się tym nie martwić. Bardzo mnie to boli. Dotąd dzieci bardzo szanowały dziadków, a tu nagle padają takie dosadne słowa świadczące, że to już przeszłość? Jak im wyjaśnić to wszystko, by było dobrze – nie wiem. Jak rozmawiać z rodzicami – też nie wiem. Pewnie dla wielu z Was to będzie śmieszne, ale uprzedzając: nie życzę Wam takiej sytuacji, nawet hejterom.

Anka

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama