Dziecko miało nie żyć. Urodziło się i walczy o zdrowie
Gdy tylko odeszły jej wody, trafiła do szpitala. Była dopiero w 20. tygodniu ciąży… Lekarze wykonali badanie i stwierdzili, że serce dziecka nie bije. Ciężarna nie mogła w to uwierzyć. Poprosiła o powtórzenie badania. Okazało się, że matczyna intuicja jej nie zawiodła.
Podczas drugiego badania lekarze usłyszeli małe serduszko. Natychmiast zapadła decyzja o cesarskim cięciu. Maleństwo przyszło na świat, ważąc zaledwie 780 g.
Lekarze uznali płód za martwy
Wszystko działo się w październiku. 27-letnia Hannah Cole z Websey (Wielka Brytania) została wtedy mamą, choć termin porodu miała wyznaczony na luty. Mało brakowało, a doszłoby do usunięcia płodu… Tymczasem okazało się, że maleństwo wymaga natychmiastowej operacji – jego wola życia była silniejsza od wszelkich przeciwności.
W grudniu odłączono dziecko od respiratora
Maluszek miał zaledwie 8 dni, gdy konieczna okazała się operacja jelita. Wtedy też założono mu woreczek stomijny. Od października do grudnia dziecko oddychało za pomocą respiratora. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia lekarze podjęli decyzję, że maleństwo może już oddychać samodzielnie!
Szpital przeprosił ją za „niepokój”
Dochodzenie, które przeprowadzono w szpitalu, wykazało, że winni straszliwej pomyłki byli lekarze. Szpital przeprosił Hannah za „niepokój”, który przeżyła. Obecnie młoda mama przede wszystkim cieszy się, że jej dziecko tak dzielnie walczy o zdrowie.
Dziecko ma pozostać w szpitalu przynajmniej do lutego (termin porodu planowany był na 9 lutego). Przed nim jeszcze kilka operacji, ale jego mama jest dobrej myśli.
„To mój mały świąteczny cud” – powiedziała dziennikarzom „The Sun” tuż po tym, jak maluszek zaczął samodzielnie oddychać.
Źródło: dailymail.co.uk
Piszemy też o: