Reklama

Jestem emerytowaną nauczycielką i babcią wspaniałej Marcelinki. Poszłam wcześniej na emeryturę, aby pomagać synowej w wychowywaniu wnusi, bo wiadomo, że teraz młode kobiety to takie nieobeznane z życiem. I dzięki temu, że tak wspaniale angażowałam się w życie mojej rodziny, moja kochana Marcelinka uważa mnie za swoją ukochaną babcię. Bo oczywiście matka mojej synowej to palcem nie kiwnie w wychowaniu wnuczki, ale już nie będę się wypowiadać ten temat. Najważniejsze, że mój syn wie, co o tym wszystkim sądzę, a mówiąc dość ogólnie: jestem zniesmaczona. Tak samo jak jestem zniesmaczona postawą obecnych nauczycieli. To nie to samo ci kiedyś.

Reklama

Szkoła to kuźnia kolejnych pokoleń

W tym roku wnusia rozpoczęła naukę w szkole i jako nauczycielka wiem, jak ważny jest to okres w życiu każdego dziecka. W tym czasie dziecko chłonie jak gąbka, jego osobowość jest plastyczna, to najlepszy czas na kształtowanie prawidłowych wzorców i postaw społecznych. Praca nauczyciela jest tak ważna z punktu widzenia ogólnospołecznego dobra. Szkoła to kuźnia kolejnych pokoleń! Dlatego też nie mogłam doczekać się pasowania na ucznia. Syn tydzień wcześniej poinformował mnie o tym wydarzeniu i od tego czasu nie mogłam przestać o tym myśleć. I o mojej wnusi, że już taka z niej duża i rezolutna pannica. Ale też o swojej pracy w szkole, ach wspomnień nie było końca. W końcu całe życie poświęciłam, ucząc młodych ludzi, żeby wyrośli na porządnych dorosłych!

Marcelinka tak samo jak ja uwielbia szkołę

W końcu nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie i moją ukochana Marcelinkę dzień. Tak, ona jest taka podobna do mnie, tak samo jak ja uwielbia szkołę i często bawi się w nauczycielkę, ucząc pluszowe misie. Z pewnością wspaniałe sprawdzi się w tym zawodzie. Więc rano przyszłam do domu syna i synowej, pomogłam wnusi wybrać odpowiednie ubranie, bo wiadomo, że młodzi to kompletne nie mają ani czasu, ani pojęcia, w co powinny się ubierać dzieci na szkolne uroczystości. Ale na szczęście jestem ja. I takie piękne i odświętnie ubrane poszłyśmy do szkoły na pasowanie na ucznia.

To była klasa, styl i szyk!

Ale takiego czegoś to ja bym się nigdy w życiu nie spodziewała! Nie mogę uwierzyć w to, co zobaczyłam i do tej pory na samą myśl dostaję palpitacji serca, a wiadomo, że w moim wieku takie kołatanie jest niebezpieczne. Dziewczynki z ozdobami we włosach, a chłopcy w adidasach. Kiedyś pasowanie na ucznia traktowano z powagą, dziś to maskarada! Za moich czasów dziewczynki były ubrane w białe bluzeczki z piękną falbanką przy kołnierzyku, włosy gładko spięte, najlepiej klasyczną kokardą, a do tego granatowe, plisowane spódniczki za kolano. To była klasa, styl i szyk! A teraz? Tiulowe spódniczki, szare sweterki i jeszcze do tego te fryzury! Czy ktoś widział, żeby na pasowanie na ucznia dziewczynka miała tęczowego jednorożca we włosach?! Nonsens!

U chłopców wcale nie lepiej. Widać, że co do ubrań to rodzice chłopców lepiej wiedzą, co to znaczy strój galowy. Przynajmniej mieli białe koszule i ciemne spodnie. Tylko te buty! Wszyscy w obuwiu sportowym! Czy rodzice nie wiedzą, że na takie okazje dziecko powinno mieć założone eleganckie pantofle?! Od tego hałasu, od tych wszystkich dziwactw aż mnie głowa rozbolała. Nie, to nie to samo co kiedyś. Jakie wartości przekazują uczniom dzisiejsi nauczyciele i rodzice? Jestem przerażona. Dlatego, proszę za pośrednictwem redakcji, udostępnijcie mój list. Niech nauczyciele i rodzice zmienią swoje postępowanie, zanim będzie za późno!

Elżbieta, nauczycielka z 35-lenim doświadczeniem

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama