Reklama

Droga Redakcjo,

Reklama

Byłam w szoku po wizycie u lekarza. Przecież Filip wygląda jak zdrowy, silny chłopak! Nigdy nie miał problemów zdrowotnych, często wychodzi na podwórko pokopać w piłkę. Nie jest typem dziecka, które siedzi cały dzień przed komputerem, to tylko w weekendy. Lekarz jednak bez chwili zawahania powiedział, że według wskaźników ma nadwagę i że trzeba „coś z tym zrobić”. Dostałam zalecenie, żeby ograniczyć mu porcje i unikać węglowodanów. Ale jak to zrobić, kiedy on przecież nie je byle czego?

Lekarz chyba przesadza, przecież mój syn to okaz zdrowia

Rozmawiałam z rodziną – mąż uważa, że lekarze przesadzają, bo Filip „po prostu rośnie i się wyciągnie”. Teściowa natomiast twierdzi, że dzieci muszą mieć „z czego żyć”, więc mam nie przejmować się takimi gadkami. Tylko ja zaczęłam się zastanawiać, czy nie robię mu krzywdy, ignorując te ostrzeżenia.

Z drugiej strony, czy to nie jest tak, że lekarze za bardzo polegają na wskaźnikach BMI i tabelkach? Każde dziecko rozwija się inaczej, a nie każdy, kto nie mieści się w normach, jest otyły. Boję się jednak, że jeśli zlekceważę temat, mogę przegapić coś ważnego. Może rzeczywiście trzeba już teraz działać, zanim problem się pogłębi?

Nie wiem, co powinnam zrobić. Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia? Czy nadwaga u dzieci faktycznie zawsze oznacza problem, czy może czasem jest to po prostu kwestia budowy ciała?

Nie chcę, żeby syn miał traumę i źle o sobie myślał

Ostatnio zaczęłam szukać informacji na temat zdrowego podejścia do żywienia dzieci i zauważyłam, że eksperci często podkreślają znaczenie aktywności fizycznej i zdrowych nawyków zamiast rygorystycznych diet. Może zamiast ograniczać jedzenie powinnam bardziej skupić się na urozmaiceniu posiłków i zachęcaniu Filipa do jeszcze większej aktywności?

Chciałabym znaleźć równowagę między troską o zdrowie syna a akceptacją jego ciała takim, jakie jest. Nie chcę, żeby wyrósł w poczuciu, że coś z nim jest nie tak tylko dlatego, że ma inną budowę niż rówieśnicy. Czy ktoś z czytelników miał podobny dylemat i znalazł dobre rozwiązanie?

Z poważaniem, Katarzyna

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama