Fryzjerka po włosach potrafi rozpoznać ciężarną klientkę, a nawet płeć jej dziecka
Okazuje się, że kondycja włosów może powiedzieć o ich właścicielce naprawdę dużo. Łącznie z tym, czy jest w ciąży, a nawet jakiej płci będzie dziecko, które urodzi. Czy wtedy fryzjerka powinna mówić o tym swej klientce?
Samantha Penn jest stylistką fryzur i tiktokerką. Niedawno opublikowała materiał, w którym wyjaśnia, jak włosy mogą zmieniać się w czasie ciąży. Samantha nie musi widzieć zaokrąglonego brzuszka swej klientki, by np. odradzić jej trwałą ondulację, która mogłaby zaszkodzić ciąży…
Kręcone włosy w ciąży mniej się kręcą?
Samantha, znając właściwości włosów swych stałych klientek, bardzo szybko potrafi zauważyć zmiany, które informują ją o ciąży kobiety. W swym materiale wyjaśnia:
„Oto skąd wiem, że jesteś w ciąży: jeśli masz naturalnie kręcone włosy, ich skręt staje się wówczas luźniejszy. Zmienia się również ich grubość. A poza tym, duża ilość nowo wyrastających włosków świadczy, że w twoim ciele zachodzą ważne zmiany hormonalne”.
Chłopiec czy dziewczynka? Wystarczy, że spojrzy na włosy ciężarnej…
Samantha uważa też, że po stanie, w jakim są włosy kobiety w ciąży, można rozpoznać płeć dziecka. Fryzjerka trzyma się tu dawnego przekonania, jakoby dziewczynka odbierała urodę swej mamie, a chłopiec – dodawał urody.
„To dlatego, że kiedy w brzuchu mamy rozwija się chłopiec, włosy kobiety są grubsze i gęstsze. A jeśli to dziewczynka – włosy jej mamy są bardziej tłuste, jakby wilgotne, za co odpowiada niski poziom estrogenu” – wyjaśnia Samantha.
Internauci jej wierzą, ale…
Wśród internautów nie brakuje opinii, że dobrzy fryzjerzy z kondycji włosów mogą odczytać naprawdę dużo (nie tylko ciążę, ale i np. niedoczynność tarczycy). Jednocześnie komentujący nie zawsze są zgodni co do tego, że fryzjerzy powinni mówić o tym, co widzą…
„Fryzjerka pogratulowała mi ciąży, tuż po tym, jak poroniłam bliźnięta, bo miałam jeszcze ciążowe włosy”.
„A mnie w szkole kosmetycznej uczyli, żeby nigdy nie wspominać o ciąży klientkom, gdyż mogą być tuż po poronieniu”.
Źródło: New York Post
Piszemy też o: