Reklama

Kobiecie pomagał młody mężczyzna. Wkrótce na miejscu pojawili się również policjanci. We czworo utworzyli tzw. ludzką linę, dzięki czemu uratowali życie 10-letniemu chłopcu.

Reklama

Koledzy go namówili, a potem uciekli

Okazało się, że chłopiec wszedł na zamarzniętą taflę za namową kolegów. Jak relacjonuje kobieta, która brała udział w akcji ratunkowej:

„Koledzy namówili go, by zszedł na lód. Skoczył i lód się zarwał, ale wydostał się, cały mokry, na twardszy fragment lodu. I tak został, cały wychłodzony, mokry i przerażony. Koledzy uciekli, pozostał jeden, który poprosił o pomoc przechodzącą kobietę, a ona zadzwoniła na 112. W tym samym momencie pojawiłam się ja i młody mężczyzna. Próbowaliśmy wyciągnąć go różnymi sposobami, ale chłopczyk nie chciał współpracować, bał się, że lód się zapadnie”.

„Ludzka lina” z 4 osób

Niedługo później na miejscu zjawiła się dwójka policjantów. Policjant chwycił barierkę nad kanałem, a młody chłopak i starsza kobieta trzymała jego przedramię.

„Policjantka, trzymając się barierki, drugą ręką przytrzymywała tors policjanta. Policjant wyciągnął rękę i kazał chłopcu podać swoją rękę. Złapał chłopczyka i w powietrzu przerzucił go za siebie. Młody mężczyzna i ja przeciągnęliśmy chłopczyka ponad barierkę” – opowiada seniorka.

Przemarznięty chłopiec trząsł zębami z zimna. Funkcjonariusze ubrali go w policyjną bluzę. Tym razem, na szczęście skończyło się jedynie na „zimnym prysznicu”.

Źródło: Trójmiasto

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama