Gdańsk: lekarze uratowali chłopca, dokonując niemożliwego. „Jeżeli w medycynie zdarzają cuda, to to jest właśnie cud”
Rodzice 6-letniego Aleksa szukali pomocy dla synka u lekarzy na całym świecie. Za każdym razem słyszeli jednak, że medycyna w przypadku ich dziecka jest bezradna. Aż do dnia, gdy chłopiec trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Mały Aleks cierpiał z powodu dziur w oskrzelach i tchawicy. Te niebezpieczne powikłania cukrzycy i infekcji grzybiczej zagrażały jego życiu.
Lekarze: „Chyba nikt na świecie wcześniej tego nie robił”
Aleks jest Rosjaninem. Podczas pobytu w szpitalu w Królewcu stan chłopca pogorszył się na tyle, że by ratować syna, rodzice przyjechali z nim do UCK w Gdańsku. Jedynie tutejsi lekarze dali im nadzieję.
Podjęli się zabiegu, który polegał na pobraniu części przełyku dziecka i wszyciu go w tchawicę.
„Licząc, że może się uda, bo tak naprawdę nikt z nas doświadczenia w tym nie miał. Chyba nikt na świecie tego wcześniej przed nami nie robił” – nie kryje dr Marcin Łosin.
Wcześniej przez 100 dni chłopiec oddychał wyłącznie dzięki ECMO, urządzeniu działającemu na zasadzie „sztucznego płuca”.
Można mówić o cudzie
Profesor Piotr Czauderna, ordynator Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży UCK w Gdańsku, przyznaje, że:
„To jest cud. Jeśli w medycynie zdarzają się cuda, to to jest cud. To, że udało się go uratować i że właściwie bez następstw”.
Wskutek zabiegu Aleks stracił przełyk, ale za to może teraz normalnie oddychać. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Chłopiec wyjechał z Polski do Niemiec, gdzie czeka go rehabilitacja.
Źródło: TVN
Piszemy też o:
- Warszawa: mali pacjenci mkną w autkach po szpitalnych korytarzach. Wszystko po to, by zamiast łez i strachu pojawił się uśmiech
- Anglia: tragedia polsko-tajskiej rodziny. Ojciec wcześniej wzywał pomocy i mówił, że się boi
- Horror podczas zabawy: starszy brat otworzył szafkę. Później mama słyszała już tylko krzyki