Gliwice: dziecko w oknie życia, na razie bez szans na adopcję
W oknie życia przy klasztorze sióstr Boromeuszek w Gliwicach, w niedzielę przed południem rozległ się charakterystyczny dzwonek. Znak, że w „oknie” jest maleństwo, które potrzebuje pomocy. W poniedziałek gliwicka policja podała do publicznej informacji, że szuka matki. To konieczne, by upewnić się, że matce nic nie grozi i że świadomie chce powierzyć dziecko opiece innych ludzi.
Za każdym razem, gdy niemowlę zostaje znalezione w oknie życia, trafia do szpitala na badania. Powiadamiana jest też policja. Wszystko po to, by mieć pewność, że dziecko nie zostało umieszczone w oknie przez osobę trzecią, wbrew woli matki. I że sytuacja, w której znalazła się mama, nie zagraża jej zdrowiu ani życiu.
Niemowlę jest zdrowe i bezpieczne
Niemowlę jest zdrowe. To dziewczynka, której wiek lekarze oszacowali na ok. 7 miesięcy. Ktoś, kto pozostawił ją w oknie życia, nie naraził jej na niebezpieczeństwo. Dlatego osobie tej nie grożą żadne zarzuty. Dane tej osoby nie zostaną też w żaden sposób upublicznione. Zgodnie z procedurą, musi jednak zrzec się praw do dziecka. Inaczej proces adopcyjny nie wchodzi w grę, a dziecko długo nie ma szans na znalezienie rodziny i domu.
Póki co sytuacja prawna dziecka jest nie najlepsza
Oddanie dziecka do okna życia nie oznacza, że matka automatycznie zrzeka się do niego praw rodzicielskich. Po pozostawieniu dziecka może spokojnie się oddalić, mając pewność, że ani maleństwu, ani jej nic nie grozi.
Jednak potem policjanci muszą ją odnaleźć. Jak wyjaśnia podinsp. Marek Słomski z gliwickiej policji:
„Niestety, sytuacja prawna dziecka nie jest najlepsza. Bez dopełnienia formalności, czyli ważnego oświadczenia matki o zrzeczeniu się praw rodzicielskich i wyrażeniu zgody na adopcję, składanego w szpitalu, dziecko będzie długo oczekiwać na nową rodzinę”.
Źródło: KMP Gliwice
Piszemy też o: