Reklama

6 maja przy ul. Neptuna w Głogowie znów pojawił się radiowóz. I strażacy, którzy musieli wywarzać drzwi. Wszyscy wiedzieli, że w mieszkaniu jest ktoś, kto potrzebuje pomocy. Tylko nie może lub nie chce otworzyć… Słychać było płacz dziecka.

Reklama

Niemowlę płakało, matka była przerażona

W mieszkaniu policjanci i strażacy zobaczyli przerażoną, młodą kobietę. To jej synek tak płakał. Wkrótce potem maluszek trafił do szpitala. Lekarze na izbie przyjęć stwierdzili uraz główki. Chłopiec aktualnie przebywa na oddziale chirurgii dziecięcej. Jest na obserwacji i ma wykonywane badania. Na szczęście życiu niemowlęcia nie zagraża niebezpieczeństwo. Co nie zmienia faktu, że zagrażało. I to nie raz, ani nie dwa.

Głogów: nikt nie umiał obronić niemowlęcia

To, co działo się w mieszkaniu, od dawna budziło niepokój sąsiadów.

„Trzymałam na rękach to dziecko i widziałam, że miało siniaki i zadrapania na główce” – mówi jedna z sąsiadek.

Inni sąsiedzi mówią wprost, że młody mężczyzna był agresywny zarówno wobec niemowlęcia, jak i jego mamy. Widzieli, jak zabierał dziecku butelkę z mlekiem. Ludzie nie wykluczają, że zachowanie mężczyzny to skutek działania narkotyków lub ich braku…

Wzywali policję, wielokrotnie. Funkcjonariusze wraz z urzędnikami z MOPS przyjeżdżali, odbijali się od zamkniętych drzwi i… odjeżdżali. Tłumacząc, że przepisy nie pozwalają im na nic więcej.

6 maja po raz pierwszy funkcjonariusze uznali, że muszą ratować niemowlę. Mimo że matka dziecka nie otwierała drzwi.

Ze względu na dobro śledztwa policja nie udziela szczegółowych informacji na temat tego, co działo się w mieszkaniu.

Źródło: Głogów Nasze Miasto, Fakt

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama