„Inni rodzice zapłacili dzieciom za czerwone paski. Mnie na to nie stać. Co mam powiedzieć córce?” [LIST DO REDAKCJI]
Moja 10-letnia córka przez cały rok szkolny pilnie się uczyła. W pełni zasłużyła na czerwony pasek. Jest jedną z pięciorga dzieci, które również otrzymają takie świadectwo. Julka wie, że wszyscy oni otrzymają od rodziców nagrody… Podobnie jak kilku innych jej rówieśników z innych klas, którzy również przynieśli do domu świadectwo z paskiem.
Dopiero co była Komunia młodszego syna. Te wydatki poważnie nadszarpnęły nasz domowy budżet. Dlatego m.in. nie stać mnie na nagrodę dla córki. Nie mam „wolnych” 500 złotych, by zapłacić jej za ten sukces. Jej zdolni koledzy i koleżanki mogą liczyć na takie gratyfikacje. Dlatego nie wiem, co mam powiedzieć córce. To znaczy, wiem co, ale nie wiem jak.
Skuter, za to, że… zdał
Wczoraj rozmawiałyśmy na temat nagród od rodziców za czerwony pasek. Julka powiedziała tylko, że świat jest niesprawiedliwy. Bardzo. A ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Tym bardziej że godzinę wcześniej dzwoniła siostra… Jej syn chodzi do 2 klasy technikum. Rok temu miał egzamin w sierpniu z angielskiego. W tym roku, za to, że udało mu się zdać – rodzice postanowili kupić mu skuter. Siostra wciąż powtarza, że cienko u nich z kasą, ale nigdy nie odpuści okazji, by zadzwonić gdy kupują coś ekstra. Teraz też – niby o Michałku, że taki nicpoń, tyle wagarował i był zagrożony z 3 przedmiotów, a się poprawił. Dlatego ten skuter mu się należy. I że może coś zrozumie, by w przyszłym roku już nie szarpał jej nerwów od września do czerwca swoim podejściem do nauki.
Julka słyszała tę rozmowę.
Pieniądze szczęścia nie dają? Widzi co innego
To mądra dziewczynka. Rozumie, że nasza sytuacja finansowa jest, jaka jest. Mamy mieszkanie na kredyt. Mąż jest fizjoterapeutą i właśnie rozkręca prywatny biznes z kolegą, by pracować na swoje. Ja jestem pielęgniarką.
Krótko mówiąc: nie przelewa się. Staramy się jednak tym nie dołować, robić swoje i nie tracić sensu życia. W końcu jesteśmy zdrowi, starcza nam na jedzenie i ubrania. A kiedyś może będzie tych pieniędzy więcej… Pieniądze odchodzą i przychodzą, nie są najważniejsze. Jednocześnie nie dziwię się córce, że jako dziecko ma marzenia. Rok temu na Komunię właściwie nie dostała pieniędzy (podobnie jak syn w tym roku) a same dewocjonalia i Biblię. Większość dzieci pieniądze dostała. Teraz sytuacja się powtarza: Julka znów czuje się gorsza od innych dzieci.
Jakimi słowami wytłumaczyć 10-latce, że w życiu nie liczą się pieniądze i rzeczy? Kiedy po radości i dumie rówieśników widzi zupełnie co innego? Kiedy inni dorośli – mimo całej tej gadaniny o drożyźnie – uczą dzieci, że właśnie kasa i rzeczy to dużo lepsza nagroda niż cokolwiek innego.
Lidka
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Wreszcie mogę pochwalić się czerwonym paskiem syna, bo wymyśliłam na niego sposób. Dostanie nagrodę za oceny” [LIST DO REDAKCJI]
- „Dziecko w sklepie prosiło o żelki. Podsłuchałam, co powiedziało ojcu, i bardzo mi żal tego rodzica” [LIST DO REDAKCJI]
- „Dostałam okropny prezent na Dzień Rodziny. Ale wściekłam się dopiero, gdy zobaczyłam prezent dla męża!” [LIST DO REDAKCJI