Reklama

Amelka ma już 10 lat i jest bardzo delikatną, wrażliwą dziewczynką. Od początku taka była, lubiła taniec i śpiew, zawsze pięknie rysowała. Dopóki z nami mieszka i jest dzieckiem, nie będzie brudzić sobie rąk i latać ze szmatą po domu. Jeszcze się w życiu nasprząta, teraz wolę skupić się na rozwijaniu jej pasji.

Reklama

Nie wyręczam się dzieckiem, sprzątanie to mój obowiązek

Poruszam temat domowych obowiązków i zrzucania ich na dzieci, bo ostatnio przeczytałam ciekawą dyskusję w internecie. Matki licytowały się, czyje dziecko więcej robi w domu, jedno ściera kurze, inne zmywa albo ładuje naczynia do zmywarki. Było nawet takie, które myło okna i prasowało. Ręce mi opadły. To kiedy te dzieci zajmują się sobą, czytają, uczą się, jeżdżą na zajęcia dodatkowe? Czy dzieciństwo nie powinno być właśnie od tego?

Dla mnie takie przerzucanie prac domowych na dzieci to zwykłe wyręczanie się maluszkami kosztem ich rozwoju. Jak się dziecko wyprowadzi, to będzie samo sprzątać sobie w domu albo kogoś do tego zatrudni. Teraz powinno mieć czas i swobodę.

Rozumiem, że rodzice mogą być zmęczeni, ale tłumaczenie, że dziecko musi się nauczyć biegania z mopem?? Poczuć odpowiedzialność za wspólny dom? To mi raczej wygląda na zwyczajne lenistwo rodziców i szukanie wymówek. Ja np. wolę wozić córkę na balet i zajęcia z hiszpańskiego niż patrzeć, jak na kolanach szoruje podłogę. Albo ktoś inwestuje w rozwój swojego dziecka, albo chce dla niego przyszłości z miotłą w dłoni.

Dagmara

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
  • Nauka domowych obowiązków
  • Czy włączać dziecko w prace domowe? Jak to zrobić mądrze?
  • Jak nie zostać zgorzkniałą kurą domową?
Reklama
Reklama
Reklama