„Jestem dumna z mojego Maksa, że tak pięknie zdał maturę. Wszystkie pieniądze wydane na korepetycje nie poszły na marne” (list do redakcji)
Kiedy w końcu ogłosili wyniki matur, kamień spadł mi z serca. Maks zdał egzaminy śpiewająco. Przynajmniej teraz wiem, że opłacało się umawiać te wszystkie korepetycje.
Moje koleżanki uważają, że przesadziłam, ale ja jestem dumna i cieszę się, że mogłam pomóc Maksowi. Syn sprawiał nam dużo problemów, ale postanowiłam w niego zainwestować. Te wyniki były warte wszystkich pieniędzy wydanych na korepetycje.
Namówiłam syna na korepetycje
Nie można skreślić dziecka, tylko dlatego, że nie idzie mu z kilku trudniejszych przedmiotów. Maks marzył o studiach na Politechnice w Gdańsku, dlatego wiedziałam, że jako rodzic muszę pomóc mu spełnić to marzenie. Na początku klasy maturalnej namówiłam go na korepetycje. Dziewczyny z pracy uważały, że niepotrzebnie się nakręciłam, ale ja wierzyłam w syna i z niecierpliwością czekałam na ogłoszenie wyników.
Kiedyś martwiłam się tylko o ich zdrowie i szczęście
Moja mama zawsze powtarza, że im dzieci są mniejsze, tym rodzice mają mniej problemów… Kiedyś mnie to irytowało, bo tylko czekałam na chwilę wytchnienia, ale życie z nastolatkiem udowodniło mi, że to prawda. Duże dzieci to o wiele większy kłopoty. Chciałabym to wiedzieć, gdy byłam młodą mamą.
Kiedy synowie byli mali, martwiłam się tylko o to, żeby byli zdrowi i szczęśliwi. Niestety z upływem lat doszły kolejne zmartwienia. Za nami wybór wielu szkół i koleżeńskie dramaty. Nie zabrakło też problemów z zachowaniem i dziewczynami... Nie zliczę, ile razy któryś z nich miał złamaną rękę albo nogę. Do tego w drugiej klasie liceum pojawiły się u Maksa pierwsze problemy z ocenami. Szczerze to mogę powiedzieć, że droga najmłodszego syna do matury była wyboista. Maks miał o wiele większe problemy w szkole, niż nasz starszy syn. Dlatego cieszę się, że nie mamy już więcej dzieci... ;)
Na szczęście matury już za nami
Matury to stres nie tylko dla licealistów, ale też ich rodziców. Dlatego już na początku klasy maturalnej wyciągnęłam do Maksa rękę i zaproponowałam korepetycje. Zasada była jedna, dopóki widzę lepsze oceny, będę płacić za te zajęcia. Widziałam, że syn też bardzo się denerwował. Ale ja nie martwiłam się tym, bo to znaczyło, że mu na tym zależy. Niektóre nastolatki traktują ten egzamin za mało poważnie, a przecież ten wynik pokieruje ich przyszłością.
Świetne wyniki to świetlana przyszłość
Z niecierpliwością czekałam na ogłoszenie wyników matur. Kiedy mój starszy syn kończył liceum, nie denerwowałam się aż tak bardzo. Może moje podejście trochę się zmieniło… W przypadku Maksa, każdy dzień egzaminów przeżywałam razem z nim. Każdego dnia martwiłam się, żeby Maks był zawsze wypoczęty, najedzony i zdążył na czas. Chyba udzielało mi się jego zdenerwowanie. A potem jeszcze tyle miesięcy czekania na wyniki. Cieszę się, że ta przygoda już za nami. Wspólnie czekaliśmy na wyniki. I on, i ja nie mogliśmy dobrze spać tej nocy, a rano nawet nie zjedliśmy śniadania. Teraz kiedy jestem spokojna o przyszłość Maksia, mogę spokojnie jechać na zasłużony urlop. :)
Matczyna intuicja
Moja decyzja o wsparciu to kolejny dowód, że matki mają zawsze rację. Nie można słuchać się innych, kiedy sama wiesz, co jest najlepsze dla Twoich dzieci. Chciałam podzielić się z wami tą mądrością, która przyda się każdej mamie. Jeśli wątpisz w swój wewnętrzny głos, natychmiast przestań. Gdybym posłuchała swoich krytyków, Maks nie odniósłby takiego sukcesu.
Anna
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Po pracy chcę poleżeć z herbatą i poczytać w ciszy. A muszę lecieć na plac zabaw i biegać za piłką. Mam dość”
- „Zamiast żyć na całego, niańczymy z mężem 30-letniego syna. Jak mu powiedzieć, że czas wyfrunąć z gniazda?”
- „Koleżanka zarabia 4 tys., a wyjechała z rodziną na urlop do Hiszpanii. Jak ona to robi?”