Kielce: tragedia na porodówce. Nikt nie wie, dlaczego kobieta zmarła po cesarce
W wigilię, w kieleckim szpitalu im. Św. Aleksandra zmarła 41-letnia kobieta. Stało się to tuż po cesarskim cięciu. Sprawą śmierci kobiety zajmuje się prokuratura.
Cała rodzina zmarłej od świąt przeżywa dramat. Przed pójściem do szpitala pani Mariola czuła się dobrze, piekła nawet ciasta na zbliżające się święta. Po cesarce dzwoniła jeszcze do matki i zapewniała, że wszystko w porządku.
Zmarła po cesarce, szpital wydał oświadczenie
Po tragedii kieleccy dziennikarze próbowali ustalić, co było przyczyną śmierci pani Marioli. Szpital wydał następujące oświadczenie:
„Szpital Kielecki świętego Aleksandra Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w Kielcach nie może udzielić informacji o stanie zdrowia pacjentki oraz przyczynach śmierci. W celu zapewnienia dziecku należytej ochrony i opieki, poinformowaliśmy o tym przykrym zdarzeniu Sąd Rodzinny oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Szpital jest gotów do współpracy z wszystkimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności sprawy oraz zapewnienia dziecku należytej opieki. Jednocześnie przekazujemy wyrazy współczucia rodzinie zmarłej”.
Matka zmarłej rozmawiała z nią przed śmiercią
Jak podaje Echo Dnia, przyczyn śmierci kobiety nie zna nawet jej matka.
„Córka zadzwoniła do mnie o godzinie 22.30. Powiedziała mi, że miała cesarskie cięcie, ponieważ tak zdecydował lekarz, ale zapewniała, że dobrze się czuje, że wszystko jest ok. Nie chciałam jej męczyć i wypytywać o szczegóły, ale to była już nasza ostatnia rozmowa” – mówi pani Henryka Soja, babcia trójki osieroconych wnucząt.
Osierociła troje dzieci
Pani Mariola była matką trójki dzieci. 16-letni Mikołaj i 13-letnia Nikola to dzieci z jej pierwszego małżeństwa. Nimi opiekować się ma babcia i dziadek. Najmłodszą córeczką ma się z kolei zająć jej tata.
„To cudowny człowiek, kąpie maleńką, dba o nią, bardzo kochali się z moją córką” – przyznaje babcia, tuląc najmłodszą wnusię.
Zrozpaczona kobieta wie, że musi być teraz silna. Chce, by starsi wnukowie czuli się w jej domu w Kostrzeszynie (powiat pińczowski) jak najlepiej. Zależy jej, by przeprowadzić remont i stworzyć dzieciom warunki do nauki. A także, by nie zabrakło w mieszkaniu funkcjonalnego kącika dla najmłodszej wnusi, gdy będzie odwiedzać dziadków. W tym celu została zorganizowana zbiórka pieniędzy na zrzutka.pl.
Źródło: echodnia.pl, zrzutka.pl
Piszemy też o:
- Radom: mężczyzna chciał udusić przypadkowe dziecko
- Kochali się przy 2-letnim dziecku. Ojcu grozi 13 lat więzienia
- „Nie każda babcia cieszy się z wnuków. Ale moja teściowa posunęła się za daleko [LIST DO REDAKCJI”