Reklama

„Zwolnienia odbywają się na zasadzie, że rodzic napisze, że zwalnia dziecko na tydzień i dziecko nie chodzi do szkoły” − zwraca uwagę Barbara Nowacka. Szefowa resortu zapowiada, że ministerstwo przyjrzy się kwestii nieodpowiednio uzasadnionych zwolnień z lekcji. Prawdopodobnie w najbliższych miesiącach okaże się, czy w tej kwestii rodziców będą czekać zmiany.

Reklama

Ministra Nowacka zapowiada kontrole

Ministra edukacji Barbara Nowacka opowiedziała o problemie zwolnień z lekcji w programie „Graffiti” w Polsat News. Uwagę ministerstwa na tę kwestię zwróciła jedna z uczennic, która wyraziła swoje rozczarowanie faktem, że osoby angażujące się w naukę są traktowane tak samo, jak te, które lekceważą swoje obowiązki szkolne. Aby przejść do następnej klasy, wystarczy być obecnym na nieco ponad połowie godzin lekcyjnych.

„Sądziłam, że wśród młodych nie jest to problem, który uważają za duży. Młoda dziewczyna zgłosiła mi, że to przeszkadza w nauce, że dostrzega się nierówność, że jedni pracują, a inni nie, a i tak przechodzą. To dla mnie sygnał, że to temat, który ma szerokie poparcie społeczne” − tłumaczyła ministra.

W innych krajach rodzice nie mogą pisać zwolnień

Barbara Nowacka przekonuje, że „luźne podejście do obowiązku szkolnego” mają nie tylko uczniowie, ale też ich rodzice. „Zwolnienia odbywają się na zasadzie, że rodzic napisze, że zwalnia dziecko na tydzień i dziecko nie chodzi do szkoły” − wyjaśnia. Swoje wątpliwości zgłosili także nauczyciele. Szefowa resortu przekazała ich perspektywę:

„W wielu krajach w ogóle nie ma takiej możliwości zwalniania dzieci. Nauczyciele, skądinąd słusznie, zauważyli, że ciężko jest prowadzić lekcje, gdy jest dużo nieobecności, potem trzeba nadrabiać z uczniem, który akurat wyjechał albo nie chodził do szkoły z jakichś powodów”.

Obecność na połowie zajęć to za mało?

Aby uzyskać pozytywną ocenę z danego przedmiotu, uczeń musi być obecny na co najmniej 51 proc. godzin lekcyjnych. Barbara Nowacka zapowiedziała, że ministerstwo zbada tę sprawę i przeanalizuje, jak w rzeczywistości funkcjonują obecne wytyczne. Dodała jednak, że nie planuje całkowitego zakazu uznawania zwolnień wystawianych przez rodziców.

„Nie, to nie chodzi o to, by robić politykę zakazową, wszystkiego zabronić. Trzeba przyjrzeć się, dlaczego to jest 51 proc., w jaki sposób to kształtować, czy zwolnienie na dwa tygodnie napisane odręcznie przez rodzica jest zwolnieniem właściwym. Należy pamiętać, że ustawa o ochronie małoletnich nakłada na szkołę obowiązki opieki nad dzieckiem” − podsumowała ministra Nowacka.

Źródło: Polsat News

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama