Komunia skończyła się awanturą z teściową. Niewiarygodne, co powiedziała matka 10-latki
Komunia córki zamieniła się w rodzinny dramat. Mama Julii opowiada o teściowej i bolesnych słowach, które zepsuły ten ważny dzień. Wystarczył jedno zdania, żeby atmosfera przy stole zrobiła się nie do zniesienia.

Rodzice chcą, by komunia dziecka była wyjątkowa – pełna wzruszeń i rodzinnych momentów. Często martwimy się o pogodę, menu, dekoracje, prezenty… Tymczasem, zgodnie z tradycją, to wszystko powinno zejść na dalszy plan. W końcu najważniejsze są emocje i duchowy wymiar uroczystości. Niestety, przygotowania i napięcia często robią swoje.
Gdy napięcie rośnie, wystarczy jedno zdanie za dużo
Z każdą godziną rośnie stres, a gdy do głosu dochodzą różnice pokoleniowe czy odmienne wizje „jak to powinno wyglądać”, łatwo o spięcia w rodzinie. Czasem wystarczy jedno słowo za dużo, żeby pozornie spokojna uroczystość zamieniła się w dramat. Mama 10-letniej Julii zgłosiła się do nas ze swoją historią.
Mama 10-latki: „To miał być najpiękniejszy dzień mojej córki”
„Serio, to była komunia mojej córki i zamiast radości mam tylko gulę w gardle” – pisze mama Julii. Zamiast wspólnego świętowania, matka dziewczynki przez większość dnia musiała znosić kąśliwe komentarze teściowej. „Co chwilę strofowała Julkę. Że ma uważać na sukienkę, że nie może biegać, bo się pobrudzi, że siedź prosto, nie szalej z kuzynkami… Jakbyśmy byli na jakiejś rewii, a nie na rodzinnym święcie. Halo? To nie Wersal w XIX wieku” – czytamy.
Teściowa przesadziła. „Przestań piec te ciasta”
I choć można by pomyśleć, że to wystarczy, by zepsuć atmosferę, teściowa postanowiła pójść o krok dalej. „Na koniec, żeby było 'lepiej', usłyszałam jeszcze tekst o tym, że Julka jest trochę szersza niż jej koleżanki i powinnam przestać piec te ciasta. Serio?” – relacjonuje zrozpaczona mama.
To krótkie zdanie przelało czarę goryczy. „Nie wytrzymałam. Powiedziałam, że to było ostatnie spotkanie u nas i nie chcę jej więcej w swoim domu. Mam dość. Moje dziecko zasługuje na miłość i wsparcie, a nie krytykę na każdym kroku.”
Kiedy babcia rani, masz prawo powiedzieć dość
Awantura, która wybuchła chwilę później, nie tylko popsuła ten wyjątkowy dzień, ale też pokazała, jak bardzo potrzeba nam dziś granic. Dopóki to się nie wydarzy, nie zdajemy sobie sprawy, jak trudno postawić je wobec najbliższej rodziny.
Bliscy naruszyli granice dziecka. Co wtedy?
Choć sytuacja wydaje się trudna, wielu rodziców może się z nią utożsamić. Zbyt często dzieci są oceniane, porównywane, zawstydzane – nawet przez osoby, które powinny je kochać bezwarunkowo.
Rodzice mają prawo stawiać granice. Mają prawo mówić „stop”, kiedy ktoś przekracza granicę. A jeśli tym kimś jest babcia? Trzeba reagować. Bo troska o dziecko to nie tylko pielęgnowanie jego ciała, ale przede wszystkim ochrona jego emocji i poczucia własnej wartości. Nawet, a może szczególnie – w tak wyjątkowym dniu.
Zobacz też: