Koszmar po cesarce: 27-letnia Kasia zdążyła tylko przytulić i nakarmić synka
Dziecko nigdy nie pozna mamy, a pan Paweł na zawsze stracił ukochaną żonę. 27-letnia Katarzyna Kożuchowska zmarła po 28 dniach walki w kołobrzeskim szpitalu. Wdowiec oskarża lekarzy.
Nie tak miała się zakończyć wizyta małżeństwa w Polsce – pan Paweł i jego ciężarna żona Katarzyna przyjechali w lipcu do kraju na wakacje. Na stałe pracowali i mieszkali w Szwecji. Gdy niespodziewanie kobieta dostała krwotoku, trafili do szpitala w Kołobrzegu. Teraz pan Paweł bardzo tego żałuje.
Po porodzie uśmiechała się i nakarmiła synka
Lekarze zdecydowali, że konieczne jest cesarskie cięcie. Nic nie zapowiadało tragedii.
„Żona dostała krwotoku z dróg rodnych, więc zadzwoniliśmy do lekarza i kazał nam jechać do szpitala. Żona zaczęła rodzić, o 4:40 przynieśli mi bobasa. I czekałem na żonę. Żona przyjechała uśmiechnięta. Rozmawialiśmy. Dali jej małego, nakarmiła go” – opowiadał Paweł Kożuchowski w programie „Interwencja”.
Niestety coś jednak poszło nie tak. Jak się później okazało, podczas cięcia cesarskiego prawdopodobnie doszło do przecięcia tętnicy biodrowej oraz moczowodów. Tak przynajmniej wynika ze szpitalnej epikryzy – twierdzi pani Stanisława, teściowa zmarłej.
Dobę po porodzie pani Katarzyna w stanie krytycznym walczyła o życie na OIOM-ie. Przeszła 6 operacji. Zmarła 31 sierpnia.
„Nie potrafili zatamować tych krwotoków przez około dwa tygodnie. Zostały dializowane jej nerki, które przestały funkcjonować. Doszło do marskości wątroby, zapalenia płuc i w efekcie zgonu. Młoda, zdrowa kobieta (...) Przez miesiąc tam umierała” – mówi pani Stanisława.
Pan Paweł wspomina ostatnie słowa żony – miała powiedzieć „Kocham cię” i poprosić o zrobienie zdjęcia z synkiem.
Szpital na razie odmawia wyjaśnień, sprawę bada prokuratura. Pan Paweł zapowiada, że nie odpuści i zrobi wszystko, aby poznać prawdę o śmierci żony.
Źródło: PolsatNews
Piszemy też o:
- Odkryła chorobę córeczki, kiedy ją przytuliła. Dziewczynka, walcząc o życie, miała więcej odwagi niż rodzice
- Rodzice ochrzcili córeczkę i wierzą, że sąd nie pozwoli odłączyć jej od respiratora. Lekarze: najlepsze wyjście to śmierć
- Wodzisław Śląski: 15 policjantów odebrało dziecko matce i dziadkom. 5-letni Szymon był przerażony