Reklama

Rodzice i bliscy chcieli w skupieniu i z szacunkiem pożegnać maleńkiego chłopca, który urodził się martwy. Ksiądz się spóźniał, a gdy już się pojawił, żałobnicy przeżyli szok.

Reklama

Ksiądz na pogrzebie ledwo trzymał się na nogach

Pogrzeb noworodka odbył się w poniedziałek w Nowej Wsi Lęborskiej (woj. pomorskie). Spóźnionego księdza przywiozła na miejsce parafianka, bo duchowny wcześniej stracił prawo jazdy – za jazdę po pijanemu.

Kiedy ksiądz rozpoczął uroczystość, bliskim dziecka trudno było uwierzyć w to, co widzą i słyszą.

„Na pogrzeb przyjechał pijany. Mylił słowa, bełkotał, mylił pieśni, kiedy zakończył ceremonię, to wezwaliśmy policję” – opowiedziała zrozpaczona kobieta z rodziny zmarłego dziecka.

To nie wszystko. Skandaliczne słowa księdza skierowane do żałobników przytoczyła ciocia chłopczyka. Ciężko wyobrazić sobie, jak potworny ból zadał duchowny rodzicom zmarłego dziecka.

„Na wejściu na cmentarz powiedział do nas: 'Aniołek śpi, to ja też spałem...'. Wszyscy aż zaniemówili, nie wiem, brakuje nam słów, rodzice małego nie są w stanie rozmawiać, to wywołało u nich jeszcze większy ból” – zrelacjonowała wstrząśnięta kobieta.

Jak ustalił „Fakt”, chodzi o księdza Czesława K. (60 l.), który jest proboszczem parafii pw. świętej Marii Magdaleny w Garczegorzu pod Lęborkiem.

Księdzem zajęła się policja, po badaniu alkomatem okazało się, że duchowny ma ponad półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł.

Źródło: Fakt

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama