Wiem, że pewnie spadną na mnie gromy, no bo jak to – matka idzie do pracy i zostawia w domu małe dzieci? Z ojcem-nierobem? Ale to nie tak. Nie chcę, żeby ktoś źle mnie zrozumiał, potrzebuję porady. Moja rodzina jest dla mnie priorytetem, ale za coś musimy żyć.

Reklama

Nie widzę męża w roli niańki

Ktoś zapyta – a co z ojcem? Czy on ma dwie lewe ręce? Otóż nie, jest zdrowy i sprawny, ale wykonuje głównie prace sezonowe. W zimie jest przestój i biedak nie ma co robić. Oczywiście mógłby czegoś poszukać i popracować dorywczo, ale z tego byłyby jakieś grosze. Nie chcę go dobijać, bo i tak już mu się to rzuca na psychikę. Widzę, że to siedzenie go męczy, czasem nawet mówi, że do niczego się nie nadaje. Może jakby został sam w domu, zajął się dziećmi, to by poczuł, że jest potrzebny?

Ja mam wykształcenie, pracuję jako księgowa, właśnie dobiega końca mój urlop macierzyński. Stała umowa, pewna pensja, ciepła posadka. Żal mi dzieci zostawiać, ale przynajmniej mielibyśmy więcej pieniędzy. Moje zarobki, a do tego 500 plus i to, co mąż odłożył po sezonie – nawet nieźle byśmy na tym wyszli.

I nie, nie możemy sobie pozwolić, żeby posłać najmłodsze dziecko do żłobka albo zatrudnić opiekunkę. Po pierwsze, za drogo by wyszło, po drugie, mamy w domu trzech chorowitków, co drugi tydzień infekcje i znikąd pomocy. Żadnych babć ani cioć w pobliżu. Z naszej pracy nic by nie wyszło.

Boję się tylko, jak Jacek ogarnie dom z trójką dzieci. Nie mówię mu tego, bo już by się całkiem załamał, ale on nie ma ręki do obowiązków. Ugotować, sprzątnąć, spamiętać wszystko... To zawsze były moje zadania, on o wszystkim zapomina, bywa niedbały i leniwy. Ma wielkie serce, ale do roboty w domu trzeba mieć jeszcze głowę na karku. I co tu robić?

Zobacz także

Ola

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama