Reklama

– Nigdzie nie pojedzie! – oświadczyła moja żona.

Reklama

– Ależ, mamo, przecież to jest tylko szkolna wycieczka! – jęknęła Magda.

– Naprawdę? Karolina także pojechała tylko na szkolną wycieczkę – stwierdziła żona z przekąsem. – Ach, przepraszam, to się zdaje nazywało się Biała Szkoła.

– Dlaczego mnie do niej porównujesz? – w głosie córki zabrzmiały histeryczne tony.

– No właśnie, przecież Magda jest rozsądna… – próbowałem się włączyć, ale żona natychmiast spiorunowała mnie wzrokiem.

– Julek też jedzie – powiedziała dobitnie, marszcząc brwi.

– I co z tego, przecież nie będziemy nawet spali w jednym pokoju, a co dopiero w łóżku! – wrzasnęła Magda i wybiegła z pokoju.

Przez moment było słychać histeryczny szloch, a potem trzasnęły drzwi do jej pokoju, aż ściany się zatrzęsły. Spojrzałem z wyrzutem na Ewę.

– No co? Ty będziesz potem bawił dziecko? Bo ja nie zamierzam!

– Ale, Ewuniu, kto tutaj mówi od razu o dziecku? – przyznaję, że poczułem się głupio, wypowiadając te słowa.

Odkąd tylko córka zaczęła dojrzewać, zmieniając się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia, zacząłem się o nią martwić. Wiedziałem, że jest rozsądną osobą, ale znałem także sposoby, których imają się chłopcy, aby namówić dziewczyny na rozmaite rzeczy. Czy sam byłem grzeczny w tych sprawach? Nikt z moich bliskich do dzisiaj nie wie, że o tym, jak są zbudowane kobiety, dowiedziałem się mając dziesięć lat podczas pewnych pięknych upalnych wakacji na wsi u mojego wuja. Razem z kumplami podglądaliśmy turystki mieszkające na pobliskim polu namiotowym… Jako nastolatek nie byłem lepszy. Swój pierwszy raz przeżyłem, mając szesnaście lat z koleżanką z klasy wyżej. Dodam, że to ona była inicjatorką, i że już nie była dziewicą.

Kiedy sobie pomyślę, że była wtedy tylko o rok starsza od mojej córki… Cóż, zwyczajnie mnie zatyka, gdy sobie wyobrażam, że moje dziecko – przecież jeszcze takie młode – mogłoby robić „te” rzeczy z jakimś chłopakiem. Ale z drugiej strony, mój Boże, przecież to zupełnie normalne!

Kiedy Magda zaczęła rok temu przyprowadzać Julka, od razu wyczułem, że nie jest to dla niej zwyczajny kolega. Te szepty, te rumieńce. Podczas kiedy moja żona cieszyła się, że chłopak ma apetyt i potrafi zjeść cały talerz jej pierogów, ja byłem zdecydowanie zaniepokojony.

Fajny ten Julek, tak mądrze mówił. Spodobał mi się

Co on ma w głowie? – zastanawiałem się. – Czy nie skrzywdzi Magdy?

Nie dawało mi to spokoju, przyznaję. Dlatego postanowiłem przeprowadzić z Julkiem poważną rozmowę. Uznałem, że mam do tego prawo, skoro całuje się z moją córką, a może i robią coś więcej. Wiedziałem, że Julek trenuje koszykówkę i pasjonuje się tym sportem, więc pewnego dnia zapytałem go mimochodem, czy nie ma ochoty na wspólną wyprawę na mecz naszej narodowej reprezentacji, bo akurat tak się złożyło, że mam dwa bilety. Powiedziałem to lekkim tonem, jakby nic mnie nie kosztowało zdobycie tak świetnych miejsc na widowni. Tak jak sądziłem, Julkowi natychmiast zaiskrzyły się oczy. A i Magda była zadowolona z naszej wyprawy. Cieszyła się, że lubię jej chłopaka.

Zależało mi, żeby nasza pogawędka z Julkiem była naprawdę przyjacielska. Kiedy więc już było po meczu, dodam, że wygranym w pięknym stylu przez naszą reprezentację, zaprosiłem Julka na hamburgera, twierdząc, że jestem głodny jak wilk. I wtedy w łagodny sposób sprowadziłem rozmowę na wiadome sprawy.

Podobało mi się podejście chłopaka, który nie zareagował histerycznie i nie zaczął mnie zapewniać, że on w ogóle jeszcze o tym nie myślał. No bo wtedy wiedziałbym, że kłamie. Powiedział mi za to, że ojciec go tak wychował, że zna swoje obowiązki jako mężczyzny. I że nigdy by nie skrzywdził Magdy.

– Ja ją kocham i chcę ją chronić – zapewnił mnie z taką powagą w głosie, że wiedziałem, iż mówi serio.

– No, to jest nas już dwóch, którym jej dobro leży na sercu – odparłem z ulgą, wreszcie uspokojony.

Miałem do tego chłopaka zaufanie dokładnie takie, jakie żywiłem także w stosunku do Magdy. Wydawało mi się, że moja żona także ufa córce. Niestety, wszystko zmieniło się w momencie, kiedy siostrzenica Ewy zaszła w ciążę, a jest tylko o dwa miesiące starsza od Magdy.

– I co teraz? Zawalona szkoła, matura, życie! – żona była w szoku. – Ja bym tego gówniarza, który jej to zrobił, chyba zastrzeliła!

– No, sam to on jej tego nie zrobił. Musiała współdziałać – mitygowałem żonę, ale okazało się, że tylko dolałem oliwy do ognia.

– Pewnie jej powiedział, że musi dać mu dowód miłości! – uparła się.

Po czym dostała kompletnego kręćka na punkcie Julka. Nagle chłopak przestał być mile widzianym gościem w naszym domu. Kiedy przychodził, żona nakazywała córce, aby nie zamykała drzwi od swojego pokoju.

– Mamo, my mamy swoje sprawy! Poza tym niedługo będę pełnoletnia! – protestowała Magda.

– Dopóki mieszkasz w moim domu, stosuj się do moich zasad – odpowiadała na to Ewa.

Już na tym tle wybuchały konflikty między nią córką. A teraz jeszcze ta szkolna wycieczka. Żona uparła się, że Magda na nią nie pojedzie, bo na pewno wróci z brzuchem. I widzę, że nie ma siły, aby odpuściła. Nie wiem, co w tej sytuacji mam zrobić.

Postawić się jako ojciec i powiedzieć, że Magda jednak pojedzie? Nie chcę eskalacji konfliktu. A z drugiej strony, córka ma poczucie głębokiej krzywdy – matka jej nie ufa i karze ją za to, co zrobiła kuzynka. Jestem jako mąż i ojciec między młotem i kowadłem. Przyznaję, że nieco przerasta mnie ta sytuacja. Co robić?

Stanisław, 45 lat

Czytaj także:

Reklama
  • „Wychowałem syna samotnie, bo jego matka od nas uciekła. Teraz po latach chce mi go odebrać... Po moim trupie”
  • „Dziecko było naszym nieosiągalnym marzeniem. Nie przypuszczałam, że >>mamusią
  • „Budowa domu tak mnie pochłonęła, że zaniedbałam córkę. To moja mama ją wychowała, a ja byłam jak starsza siostra”
Reklama
Reklama
Reklama