Łęgów: 12 dzieci z jednej rodziny trafiło do szpitala. To ofiary przemocy w rodzinie zastępczej?
W środę (24 maja) dwanaścioro dzieci znalazło się w szpitalu. Powód: ślady przemocy domowej. Dwoje z nich, dziewczynka i chłopiec (oboje w wieku 4 lat), wymaga dalszej hospitalizacji. Małżeństwo, które prowadziło „rodzinny dom dziecka”, trafiło do aresztu.
„Dzieci były bite i maltretowane. Wszystkie wymagały przewozu do szpitala. Na miejscu była prokuratura i policja – poinformował Jarosław Władczyk rzecznik wojewody wielkopolskiego.
Policję zawiadomiły pracownice przedszkola
O tym, że dzieci mogą być maltretowane, poinformowały policję zaniepokojone wychowawczynie z przedszkola. Policjanci natychmiast podjęli działania. Zakończyły się one aresztowaniem 49-letniej kobiety i 58-letniego mężczyzny.
Troje z dwanaściorga dzieci było ich biologicznymi dziećmi. Dla dziewięciorga – stanowili rodzinę zastępczą. Wiadomo już, że bardzo często się przeprowadzali. Czy to możliwe, że właśnie dlatego pracownicy MOPS mieli utrudnione zadanie i nie zauważyli, że dzieciom dzieje się krzywda?
„Ciocia biła, wujek krzyczał”
Czterolatki – dziewczynka i chłopiec, wciąż przebywają w szpitalu, na obserwacji.
„Te dzieci mają wyraźne ślady przemocy fizycznej na ciele. Pozostałe dzieci też miały tego typu obrażenia, natomiast nie wymagały pobytu w szpitalu” – powiedział dr Przemysław Bury, dyrektor szpitala w Wągrowcu.
Dodał, że w placówce nie oceniano ich stanu psychicznego, a stan zdrowia fizycznego.
„Z tego, co mówiły najmłodsze: biła ciocia, a wujek na nie krzyczał” – poinformował dr Bury.
Pozostałe dzieci, z których najstarsze ma 14 lat, trafiły do innych rodzin zastępczych. Dziś (25 maja) mają opowiedzieć śledczym o wszystkim, co je spotkało.
Sztab kryzysowy ustalił, że... dotąd wszystko było w porządku
Wojewoda wielkopolski na 25 maja zwołał też posiedzenie sztabu kryzysowego dotyczące sytuacji dzieci. Zebranym udało się ustalić, że aresztowani pełnią funkcję rodziny zastępczej już 8 lat a prowadzony przez nich rodzinny dom dziecka działa od roku.
Zebrani ustalili, że policja dotąd nie dostawała żadnych zgłoszeń dotyczących przemocy w tej rodzinie. Rodzina nie miała niebieskiej karty. Pracownicy MOPS, którzy mają obowiązek monitorowania tego, jak funkcjonują rodziny zastępcze — nie zauważyli nic niepokojącego...
Dla dzieci (w wieku od 2 do 14 roku życia), które ostatnią noc spędziły w innych rodzinach zastępczych, już znaleziono placówki opiekuńcze.
Źródło: rmf24
Piszemy też o:
- Majdan Sopocki: malutkie dziecko wpadło do szamba, mama nie wahała się ani chwili
- Brawa dla tego taty przerwał wielki huk. W miejscu tragedii przybywa kwiatów, dzieci przyniosły gumowe kaczki
- Dąbrowa Górnicza: urzędniczka MOPS zajrzała przez okno i wezwała policję. Zabrali zadbane, najedzone i kochane dzieci?