Reklama

Tata dziewczynki nazywa córkę wojowniczką. „Zawsze się uśmiecha, reaguje na nasze głosy i dotyk, potrafi samodzielnie oddychać i wydaje odgłosy pełne radości” – mówi. Mała Indi Gregory z Wielkiej Brytanii odkąd przyszła na świat jest w szpitalu. Niewykluczone, że to jej ostatnie dni życia.

Reklama

Urodziła się chora, ale dzielna…

Dziewczynka od urodzenia cierpi na chorobę mitochondrialną. To bardzo rzadkie schorzenie genetyczne, które polega na tym, że komórki w organizmie dziecka nie są w stanie funkcjonować prawidłowo. Nie ma na to lekarstwa.

Gdy dziewczynka miała 5 tygodni, zaczęły się napady padaczkowe. W ciągu pół roku życia dziecko przeszło operację mózgu i jelit.

Choć trudno w to uwierzyć, mimo choroby niemowlę pokonało sepsę.

Lekarze: to nie ma sensu

Według lekarzy, najlepsze dla dziecka byłoby odłączenie od respiratora. Twierdzą, że w inny sposób nie są w stanie jej pomóc. Rodzice dziewczynki nie zgadzają się na to.

Wierzą, że stan córeczki może się ustabilizować na tyle, że zabiorą ją do domu. I że będą mieli szansę być z nią, choć jakiś czas…

„To silna dziewczynka. Prawdziwy wojownik. Zawsze się uśmiecha, reaguje na nasze głosy i dotyk, potrafi samodzielnie oddychać i wydaje odgłosy pełne radości” mówi jej tata. Mama Indi podkreśla, że córeczka nie czuje bólu.

Rodzice: pęka nam serce

Oboje mają świadomość, że ich córka jest ciężko chora.

„Wiemy, że nigdy nie będzie jak inne dzieci, ale pęka nam serce na samą myśl o tym, że lekarze nie chcą dać jej szansy” – mówią.

Rodzice wiedzą, że w 2017 roku sąd nie zgodził się na leczenie małego Charliego Garda, który chorował na tę samą chorobę, co ich córeczka.

Źródło: The Mirror

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama