Od lat marzyli o dziecku. Gdy pani Anna po raz kolejny poroniła, postanowiła wraz z mężem udać się po pomoc do kliniki in vitro w Łodzi. Nie spodziewali się, że przez koszmarny błąd przeżyją dramat.

Reklama

Embriolog pomyliła zarodki, bo… miała migrenę

Zabieg in vitro zaplanowano na 31 marca 2022 roku. Teoretycznie wszystko przebiegło, jak należy, ale wkrótce rodzice dowiedzieli się, że doszło do pomyłki. Zarodki, które trafiły do macicy pani Anny, należały do zupełnie innych rodziców. Po podaniu zarodków pani Anna podpisała dokumenty, które dotyczyły innej pacjentki kliniki…

Gdy pracownicy kliniki odkryli błąd, postanowili go naprawić. W tym celu przeprowadzili płukanie macicy. Wszystko po to, by w łonie pani Anny nie rozwijały się zarodki innej starającej się o dziecko pary. O przeprosinach nikt nie pomyślał. Pomyłkę w lokalnych mediach tłumaczono… migreną pracownicy kliniki.

Płukanie macicy spowodowało problemy

Niestety, skutki tego, co się stało, pani Anna odczuwa po dziś dzień.

„Dostałam dożylnie jakiś środek, który spowodował u mnie euforię i wyłączył logiczne myślenie. Następnego dnia był smutek, płacz, zawiedzione nadzieje. I tak jest do dziś. Po tej procedurze, czymkolwiek mnie ‘wypłukiwano’, do dziś mam problemy uroginekologiczne” – powiedziała kobieta.
Pani Anna nie kryła również, że ból, który wciąż czuje, nie kończy się na dolegliwościach fizycznych:

Zobacz także

„Ciągle cofam się do tego, co było i nie mogę sobie poradzić z bólem. Mam ogromny żal o to, co zrobili nam w tej klinice”.

Niewykluczone, że płukanie macicy przeprowadzono, by nie powtórzyła się tragedia innej rodziny. W 2011 roku w klinice w Policach również pomylono zarodki. Wszystko wyszło na jaw dopiero po tym, jak kobieta urodziła dziecko z licznymi wadami genetycznymi. Wyniki testów genetycznych wykazały, że zarodki musiały należeć do innej pary…

To już nigdy więcej się nie wydarzy?

Łódzka klinika Salve odebrała pozew sądowy, po czym wydała oświadczenie. Przyznano się w nim do błędu. Zapewniono, że po tym zdarzeniu wdrożono procedury, które uniemożliwią podobne pomyłki w przyszłości.

Panie Annie i panu Kamilowi zaproponowano też zadośćuczynienie. 15 tys. złotych.

Prawnik, którego wynajęła pani Anna, zażądał znacznie wyższej kwoty. Zdaniem poszkodowanych kobiecie należy się 400 tys. zł, a mężczyźnie 75 tysięcy złotych.

Czy klinika zgodziła się na ugodę, wypłacając parze 475 tys. złotych? Tego nie wiadomo. Pewne jest, że do ugody doszło, ponieważ sprawa została umorzona. Warunki ugody nie zostały jednak ujawnione.

Źródło: TVP Łódź, Fakt

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama