W Domu Małego Dziecka w Łodzi mieszkają dzieci od 1,5 do 14. roku życia. Odkąd tylko zrobiło się ciepło, wiele czasu spędzały właśnie jeżdżąc rowerkami. Teren należący do placówki doskonale sprawdzał się jako miejsce do nauki jazdy rowerem, przejażdżek, jak i wyścigów. Niestety, pewnej nocy, dwóch złodziei ukradło 5 rowerków, zostawiając jeden, który był uszkodzony.

Reklama

Zamaskowani złodzieje bez serca

Na nagraniu monitoringu widać, jak jeden ze złodziei podaje łupy drugiemu, który pozostał za ogrodzeniem. Obaj byli zamaskowani. Prawdopodobnie wcześniej obserwowali dzieci jeżdżące na rowerkach i uknuli plan kradzieży.

Nie zwracali uwagi na to, że okradają małe dzieci, którym los lub dorośli odebrali prawo do dzieciństwa w rodzinnym domu.

Policja niewiele mogła zrobić. Złodzieje znikli jak kamfora.

Ale kiedy o całej sytuacji pracownicy Domu Dziecka opowiedzieli w mediach społecznościowych… okazało się, że ludzie chcą i mogą zrobić dla maluchów bardzo dużo.

Zobacz także

Ludzie wpłacali, ile mogli, by dzieciaki znów mogły szaleć na rowerkach

Informacja rozprzestrzeniła się lotem błyskawicy. Wkrótce wieść o okradzionych dzieciach dotarła do osób, które postanowiły działać. Ludzie pozakładali zbiórki, na które wpływały pieniądze z całego kraju. Rowery, planszówki i zabawki do Domu Małego Dziecka w Łodzi zawiózł też Sebastian Marshall (czyli nikt inny jak Marschall – pies do zadań specjalnych).

Pracownicy domu dziecka zdumieni i zachwyceni postawą tak wielu osób, serdecznie podziękowali za wszystko i zapewnili, że ich podopieczni mają już wszystko i kolejne darowizny nie są już potrzebne:

„Kochani! Prosimy już nie organizować więcej zbiórek i zrzutek na rowerki. Jeszcze raz dziękujemy z całego serca”.

Źródło: Polsat news

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama